„Chopin gdyby jeszcze żył, to by pił”. Ten cytat z Wyspiańskiego przychodzi na myśl po obejrzeniu międzynarodowej produkcji przygotowanej przez Christiana Garcię na festiwal Warszawa Centralna. „Glissando” potwierdza smutną konstatację, że teraz nawet z lodówki może wyskoczyć Chopin. Niemal każdy teatr za punkt honoru postawił sobie wyprodukowanie poświęconego mu spektaklu. Większość z nich sprawia niestety wrażenie, jakby jedynym powodem ich powstania były obchody 200-lecia urodzin kompozytora.
Garcia zapowiadał intrygujące skonfrontowanie losów Chopina z życiem Syda Barretta z grupy Pink Floyd. Trudno jednak – poza kilkoma motywami muzycznymi – znaleźć rzeczywiste przejawy realizacji tego pomysłu. Spektakl wydaje się raczej chaotycznym zestawem motywów, które kojarzą się z Chopinem i epoką romantyzmu. Mamy więc początkowe ustawienie aktorów i muzyków w efektowny obraz przypominający „Śmierć Sardonapala” Delacroix.
[link=http://www.zw.com.pl/artykul/527171_Pretensjonalna_banka__czyli_po_co_komu_ten_Chopin_.html] Czytaj więcej w Życiu Warszawy[/link]