Był nim interpretacyjny pojedynek „Dziadów" Mickiewicza. Jego finałem stała się niedzielna publiczna dyskusja reżyserów – Krzysztofa Babickiego, Pawła Wodzińskiego, Tadeusza Bradeckiego i Michała Zadary - o fenomenie powrotu „Dziadów" na polskie sceny.
Organizatorzy skonfrontowali w czasie dwóch wieczorów dwie inscenizacje arcydramatu: w wykonaniu artystów Teatru Śląskiego w Katowicach i w reżyserii Krzysztofa Babickiego oraz Teatru Polskiego im. H. Konieczki w Bydgoszczy, w reżyserii Pawła Wodzińskiego.
Gustaw-Konrad w katowickich „Dziadach" (w tej roli Grzegorz Przybył) jest rozgoryczonym pięćdziesięciolatkiem, który dokonuje życiowych rozliczeń w noclegowni wśród bezdomnych. Spektakl o polskiej tożsamości narodowej, pokazywany m.in. we Lwowie, a także w TVP Polonia 1 listopada ubiegłego roku, jest uniwersalną, odartą z kontekstu politycznego, interpretacją „Dziadów". Forma przedstawienia wpisuje się w dwudziestowieczną tradycję wystawiania dramatu. I być może dlatego nie zaskakuje ani też nie prowokuje tak żywej dyskusji, jak bydgoska inscenizacja „Dziadów".
Ta, zatytułowana „Mickiewicz. Dziady. Performance", również dzieje się w środowisku wykluczonych. Recenzenci ochrzcili ją mianem „postsmoleńskiej", gdyż przedstawia społeczność z Krakowskiego Przedmieścia, która z powodu marginalizacji objawia swą frustrację w obrzędowości dziadów, nasączając ją – co szokuje – zaskakująco silną agresją. Wodziński konfrontuje też Mickiewiczowską wizję rytuału narodowego z krytycznymi wobec Polski głosami zachodnich Europejczyków, głównie z epoki Oświecenia.