Można byłoby to zacząć jak bajkę. Byli sobie dwaj działacze podziemnej „Solidarności" i były ich dwie córki. Jedna – subtelna, rudowłosa Krysia, oczko w głowie tatusia. Druga nosząca włos ciemny – Julia, zbuntowana i krnąbrna.
Pierwsza opracowała gruby tom wspomnień o środowisku „Woli" pod tytułem „Będzie strajk", druga napisała szyderczy dramat „Ciała obce", oparty na tragicznym losie jednego z liderów podziemnej „Woli".
Rudowłosa stawiała pomnik, cierpliwie rejestrując wypowiedzi bohaterów sprzed lat, ciemna szydziła z nich, tworząc karykaturę społecznego oporu, bogoojczyźniany bełkot i brak tolerancji dla odmienności.
Obie pokazały, każda na swój sposób, jaki kłopot z „Solidarnością" lat 80., ze społecznym oporem możemy mieć teraz, w roku 2012.
Krystyna Zalewska, rocznik 1985, urodzona, gdy jej ojciec był więziony na Rakowieckiej, rozmawiając z twórcami związanymi z Międzyzakładowym Komitetem Koordynacyjnym „Wola" i Grupami Politycznymi „Wola", tudzież Duszpasterstwem Ludzi Pracy „Wola", jedynie we wstępie sygnalizuje, że jej książka oświetlana jest łuną klęski: „Żeby zrozumieć upór wydawania podziemnych gazet, trzeba je przeczytać. Trzeba zapytać działaczy, drukarzy i redaktorów, co tak naprawdę robili w latach 80. – na czym w swej istocie polegało ich zaangażowanie". I mocne zdanie, które brzmi jak fantastyczna puenta wiersza, coś, co musi wybrzmieć: „Żaden nie powie, że walczył o kapitalizm".