XVII-wieczne wydarzenia w amerykańskim miasteczku w stanie Massachusetts posłużyły Arthurowi Millerowi do rozprawy z ideologicznym ostracyzmem podkomisji śledczej senatora Josepha McCarthy’ego. W czasach zimnej wojny badała ona lojalność urzędów i obywateli wobec państwa, rozpętując w Stanach Zjednoczonych antykomunistyczną psychozę. Sam Miller odmówił stawienia się na przesłuchanie, a zastosowawszy historyczną metaforę, ukazał poczynania tego gremium w dramacie napisanym w 1953 r.
W tym znakomitym studium losu ludzi odrzuconych autor za najważniejszy uznał „problem odwagi cywilnej, uczciwości w stosunku do siebie, zachowania twarzy, godności”. Pokazał, jak indywidualna histeria przeradza się w ogólny amok, który zagarnia i niszczy wszystkich. Zarówno ofiary, jak i katów.
Oto pastor Parris (Kazimierz Kaczor) ujrzał w lesie tańczące dziewczęta, niektóre, o zgrozo, nago. Duchowny dostrzegł w tym rękę szatana i sprowadził egzorcystę, pastora Johna Hale’a (Krzysztof Stroiński). Indagowane przez nich dziewczyny w symulowaniu opętania przez diabła znalazły prostą wymówkę dla swoich praktyk, zakazanych w purytańskiej społeczności. Uboga Abigail (Eliza Borowska) odkryła przy okazji możliwość zemsty na byłym ukochanym Johnie Proctorze (Tomasz Sapryk), któremu nie mogła darować powrotu do żony Elisabeth (Maria Robaszkiewicz).
W imię walki z religijnymi heretykami miasto opanowuje amok oskarżeń, aresztowań i przesłuchań. Wyroki śmierci gubią niewinnych ludzi, a zawistnicy i miernoty korzystają z okazji do załatwiania prywatnych porachunków.
Przedstawienie Izabelli Cywińskiej świadczy, że historia warta jest przypominania bez względu na czas, miejsce i okoliczności. Opowiada ono przede wszystkim o mechanizmie manipulacji nazbyt łatwo przeradzającym się w fanatyzm i nietolerancję. Pięknie opowiedziane, opanowuje przestrzeń dużej sceny i pomost nad rzędami widzów.