Wielki aktor powraca

Andrzej Łapicki zatęsknił za sceną. Jan Englert powierzył mu rolę hrabiego melomana w „Iwanowie” Czechowa

Aktualizacja: 06.12.2007 12:30 Publikacja: 05.12.2007 20:35

Wielki aktor powraca

Foto: KAPIF

Reżyser rozpoczął już próby w Teatrze Narodowym. Premiera planowana jest na 5 kwietnia.

– Postanowiłem nie być tak pryncypialny i dałem się skusić Janowi Englertowi – mówi „Rz” 83-letni Andrzej Łapicki.

Jak udało się namówić wybitnego aktora do powrotu po 13 latach?

– Zdecydowało, jak sądzę, kilkadziesiąt lat współpracy, to po pierwsze – powiedział Jan Englert. – Po drugie – obopólne zaufanie. Po trzecie – jakość tekstu. A po czwarte – śmiem wierzyć, że również miejsce. Myślę, że pan Andrzej zatęsknił za sceną, a ja intuicyjnie trafiłem w ten moment.

Ostatnią rolę – Radosta w reżyserowanych przez siebie „Ślubach panieńskich” Aleksandra Fredry – zagrał 6 lutego 1995 r. na małej scenie Teatru Powszechnego w Warszawie. Widzowie nagrodzili wówczas gorącymi brawami przede wszystkim reżysera Łapickiego za poprowadzone z mistrzowską biegłością widowisko oraz aktora Łapickiego – za subtelnie cieniowany kunszt komiczny, a dopiero w następnej kolejności profesora, rektora, prezesa Łapickiego – za tak zwany całokształt. Premiera odbyła się równo pół wieku od jego debiutu w roli kosyniera w „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego na scenie Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.

Po aktorskim pożegnaniu ze sceną Andrzej Łapicki pojawiał się w filmie (m.in. jako Ksiądz w „Panu Tadeuszu” w reżyserii Andrzeja Wajdy) lub w Teatrze TV (Lord Claverton w „Mężu stanu” Eliota we własnej reżyserii). Oddał się pracy reżysera. Jednak dwa lata temu – przy okazji premiery w warszawskim Teatrze Polskim „EuroCity”, czyli niegranej ponad wiek dwuaktówki „Z Przemyśla do Przeszowy” Aleksandra Fredry, ostatniej komedii, która wyszła spod jego pióra – zapowiedział w „Rzeczpospolitej” również pożegnanie z reżyserią. Mimo bogatego dorobku artystycznego w sztukach Czechowa Andrzej Łapicki pojawił się tylko raz – w „Benefisie” w Teatrze Narodowym w 1980 r. Więcej szczęścia do Czechowa miał Jan Englert, który dwukrotnie grał w „Wiśniowym sadzie” w reżyserii Macieja Prusa: Łopachina we Współczesnym w 1976 r. i Gajewa w Narodowym w 2000 r. W Teatrze TV zagrał w „Trzech siostrach” w wersji Jerzego Antczaka z 1968 r. Sam zaś dla małego ekranu wyreżyserował w 2000 r. właśnie „Iwanowa”.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora:j.kowalczyk@rp.pl

Reżyser rozpoczął już próby w Teatrze Narodowym. Premiera planowana jest na 5 kwietnia.

– Postanowiłem nie być tak pryncypialny i dałem się skusić Janowi Englertowi – mówi „Rz” 83-letni Andrzej Łapicki.

Pozostało 91% artykułu
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Teatr
Latający Potwór Spaghetti objawi się w Krakowie