Silviu Purc?rete należy do najwybitniejszych dziś reżyserów rumuńskich. Światowy rozgłos przyniosły mu realizacje szekspirowskie. W Polsce stał się sławny na początku lat 90. Przygotowany z rozmachem „Tytus Andronicus” prezentowany na gdańskim Festiwalu Szekspirowskim odczytywano jako rodzaj artystycznego rozrachunku z krwawą dyktaturą Ceausescu.
„Wieczór Trzech Króli” z Teatru National w Krajowej, który przyjechał na warszawskie Spotkania Teatrów Narodowych, jest spektaklem bardziej uniwersalnym. Ma dekadencki klimat bliski widowiskom Jerzego Grzegorzewskiego. W wysmakowanej plastycznie opowieści bliska jest też polskiemu twórcy tęsknota za utraconą Arkadią.
Purc?rete swą krainę szczęścia znalazł w starej bibliotece. Wieczorem, kiedy opuszcza się takie miejsce, ma się wrażenie, że postacie opisywane w księgach ożywają. Wychodzą przed regały, kłócą się, robią sobie żarty, czasem wyznają miłość. W takiej scenerii rozgrywa się rumuński spektakl.
Przypomina on commedię dell’arte, reżyser bawi się konwencjami, odwrotnie niż u Szekspira niektóre postacie męskie grają kobiety. Całość jest na wyrównanym, wysokim poziomie aktorskim. W warstwie plastycznej można się doszukiwać odniesień do wielu mistrzów malarstwa i kina. Jest w nim coś z ducha Bruegla i Bunuela. Wesoła zabawa ustępuje nastrojowi dekadencji, który potęguje muzyka grana na żywo.
Opuszczona biblioteka tylko z pozoru jednak przypomina dawną skarbnicę kultury. Na tę świątynię wiedzy najwyraźniej przypuścili atak współcześni Wandalowie. To oni powyrzucali z niej cenne rękopisy, zastępując je – jak pokazuje Purc?rete – gipsowymi figurkami krasnali ogrodowych. Kultura wysoka jeszcze raz okazała się bezbronna wobec wszechogarniającej tandety.