Tekst pierwszy raz trafił na scenę w 1934 roku w Madrycie.
Czytaj też - "Ludzie otwarci, głodni doświadczenia"
– Dziś, w dobie rozwiniętych badań prenatalnych i in vitro, można by szukać medycznego rozwiązania problemu, jaki mają bohaterowie – mówi Paweł Passini. – Ale bezpłodność w sztuce Lorki dotyczy nie tylko poziomu biologicznego. Także emocjonalnego. Dwoje ludzi nie jest w stanie razem mieć dziecka, a ich otoczenie mimo to coraz bardziej na nich naciska. Czy dzisiaj na kobiety wywierana jest podobna presja? Czy za cenę rezygnacji z własnych pragnień są gotowe stworzyć model rodziny, jakiego oczekuje od nich społeczeństwo? Trudno odpowiadać kategorycznie, ale myślę, że dbanie o własny PR, budowanie pozytywnego wizerunku związku dominuje w relacjach międzyludzkich.
Dla Passiniego największą zaletą pracy przy „Yermie" była okazja spotkania z młodymi aktorami.
– Reżyser może chcieć wystawiać w Teatrze Narodowym, ale każdy myślący poważnie o swoim zawodzie powinien też spróbować swoich sił w tej największej, najważniejszej uczelni aktorskiej w Polsce – wyjaśnia. – Dla mnie praca tutaj jest rodzajem testu. Szansą sprawdzenia, na ile te studia przygotowują aktorów do występów na prawdziwych scenach.