Reklama

Hanoch Levin uwielbiał polską fonetykę i kuchnię

Danny Tracz, przyjaciel, menedżer i wydawca pisarza Hanocha Levina opowiada o jego polskich korzeniach i fascynacjach

Publikacja: 15.12.2011 05:27

— Rodzice Hanocha wyjechali z Polski w 1935 r. Ojciec był sklepikarzem, pochodził z Końskich, a mama z Opoczna, gdzie zrobiła maturę. Nie tęskniła za krajem z powodu antysemityzmu, ale pociągała ją polską kultura. Kupowałem jej polskie książki, bo po śmierci ojca Hanocha, żyło im się biednie. Miał 13 lat, kiedy zaczął pracować jako goniec. Uczył się w wieczorowej szkole. Potem studiował filozofię i literaturę hebrajską.

Nie znał polskiego, ale był zafascynowany Polską. Słyszał od mamy wiele polskich słów. Ciekawił go język, brzmienie, a zwłaszcza zbitki samogłosek. Kiedy mówiłem mu „W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie" — zaśmiewał się do rozpuku.

Często dawał bohaterom polskie imiona. Po tym jak obejrzeliśmy w Paryżu „Sprzedawców gumek" z Wojciechem Pszoniakiem, tak przypadło mu do gustu nazwisko aktora, że postanowił je użyć  w jednej ze sztuk. Warto wspomnieć imiona innych bohaterów: Chrupcia, Dupa, Cipka, Psiotek, Apcik, Znajduk, Kaszka, Kocyk, Górnik, Czarnobroda, Bieniecki, Golonka. I nazwy miasteczek: Flaczki, Paluszki, Palaczinki, Pupki, Brzozy, Szczoty.

W 1992 r. odwiedziliśmy z Hanochem strony związane z jego rodziną. W Opocznie poszliśmy zobaczyć dom matki na rynku. Wiąże się z tym zabawne zdarzenie. Adres podał wuj, zrobiliśmy zdjęcie, a potem wyszło na to, że wuj się pomylił. Na szczęście sfotografowaliśmy też połowę właściwej posesji. Wybraliśmy się również na kirkut, ale zastaliśmy tylko zaorano pole.

Mojego przyjaciela bardzo dziwiły, a nawet krępowały, babcie klozetowe — w Izraelu nie spotykane! Smakowało mu polskie jedzenie, bo przypominało to, które pitrasiła jego mama. Podobał mu się Kraków, a nawet Warszawa. Powiedział, że będą do nich przyjeżdżać turyści w poszukiwaniu „nieoszlifowanych diamentów".

Reklama
Reklama

Nieliczne filmy z udziałem Hanocha i jego zdjęcia zaprezentuję podczas „Dnia Hanocha Levina" w Teatrze Narodowym w Warszawie 14 stycznia. Serdecznie zapraszam!

notował Jacek Cieślak

— Rodzice Hanocha wyjechali z Polski w 1935 r. Ojciec był sklepikarzem, pochodził z Końskich, a mama z Opoczna, gdzie zrobiła maturę. Nie tęskniła za krajem z powodu antysemityzmu, ale pociągała ją polską kultura. Kupowałem jej polskie książki, bo po śmierci ojca Hanocha, żyło im się biednie. Miał 13 lat, kiedy zaczął pracować jako goniec. Uczył się w wieczorowej szkole. Potem studiował filozofię i literaturę hebrajską.

Nie znał polskiego, ale był zafascynowany Polską. Słyszał od mamy wiele polskich słów. Ciekawił go język, brzmienie, a zwłaszcza zbitki samogłosek. Kiedy mówiłem mu „W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie" — zaśmiewał się do rozpuku.

Reklama
Teatr
Robert Wilson nie żyje. Pracował z Lady Gagą, Tomem Waitsem, Danutą Stenką
Teatr
Grażyna Torbicka: Kocham kino, ale kocham też teatr
Teatr
Festiwal w Awinionie: Masakra w Gazie i proces 52 gwałcicieli Gisèle Pelicot
Teatr
Dano nam raj, a my zamieniamy go w piekło. Startuje Festiwal Szekspirowski
Teatr
Joanna Kołaczkowska nie żyje. Legendarna artystka kabaretowa miała 59 lat
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama