Świnie grają u Szekspira

Na scenach coraz częściej występują żywe zwierzęta. Artystom pomagają budować metaforę, dla widzów są atrakcją.

Aktualizacja: 14.11.2013 12:16 Publikacja: 14.11.2013 09:05

„Król Lear” Johana Simonsa zaskakiwał scenami z udziałem świń

„Król Lear” Johana Simonsa zaskakiwał scenami z udziałem świń

Foto: Dialog Festival Wrocław

W Hollywood jedną z głównych zasad powodzenia filmowej produkcji jest unikanie obecności zwierzaków na planie. Dzięki nowym możliwościom technologicznym nie jest to problem – na ekranie można przecież wyczarować nawet gigantycznego dinozaura. Teatr rządzi się innymi prawami – sceniczny realizm współtworzyć mogą tylko żywe zwierzęta.

Zobacz galerię zdjęć

Najlepszym przykładem była tegoroczna edycja Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Dialog we Wrocławiu, który ma ambicje pokazywać najbardziej gorące wydarzenia ze świata. Wraz z nimi pojawiły się świnie i koń. Areną występu tych pierwszych stała się przestrzeń Teatru Polskiego, gdzie gościł szekspirowski „Król Lear" w reżyserii słynnego holenderskiego inscenizatora Johana Simonsa, dyrektora prestiżowego Münchner Kammerspiele.

Dzisiejsze występy zwierząt na scenie rzadko łączą się z okrucieństwem, tak jak w czasach antycznych

Informacja o scenach zbiorowych z udziałem macior i warchlaków robiła na widzach duże wrażenie. Wywoływała również ironiczne uśmieszki, trzeba jednak przyznać, że wprowadzenie sporego stada zwierzaków na teatralne deski było uprawomocnione.

Simons, chociaż piastuje zaszczytne stanowisko w jednym z najbogatszych miast Europy – ma wiejskie pochodzenie, i kierując się własnymi doświadczeniami, umieścił akcję w środowisku chłopskim.

Świnie są czytelną metaforą pazerności w walce o żarcie i władzę. Pojawiają się w światłach reflektorów, gdy Lear – niegdyś król, pada ofiarą obojętności najbliższych i stacza się na samo dno hierarchii społecznej we własnej rodzinie. Świnie idealnie wyrażają też stadność zachowań, a zwłaszcza bezrefleksyjność i oportunizm. W tej kwestii szef monachijskiej sceny inspirował się „Folwarkiem zwierzęcym" Orwella.

Innym wydarzeniem na europejskich scenach jest performance „Ja nie jestem ładna" Hiszpanki Angeliki Liddell. Jej popularność jest duża, a występy rzadkie. Dlatego na wrocławskie pokazy przyjechali do Wrocławia teatromani z Paryża.

Liddell wykonuje performance z udziałem konia. I tym razem obecność zwierzęcia na scenie ma wytłumaczenie. Hiszpanka poprzez występ, który jest niezwykle intymnym wyznaniem, dokonuje obrachunku z dzieciństwem zniszczonym przez pedofila. Miała osiem lat, mieszkała z rodzicami w jednostce wojskowej, gdy jeden z podoficerów zaproponował, że pokaże jej stajnie i najpiękniejsze ogiery. Finał miała stanowić przejażdżka. Gdy podoficer usadzał Angelikę w siodle – doszło do toksycznego dotknięcia i gwałtu na dziewczynce.

Liddell jest czterdziestoletnią kobietą, ale do dziś nie potrafi sobie ułożyć życia z mężczyznami. Cieniem kładzie się dramat ze stajni.

Jej fragment współtworzy scenografię performance'u, zaś obecność konia – niemego świadka gwałtu, ma pomóc w odtworzeniu aury dramatu, oswojeniu go, przetrawieniu i wyrzuceniu z pamięci – po to, by zacząć normalne życie.

Performerzy mają szczególną skłonność do wprowadzania zwierząt w plan scenicznych wydarzeń. Jest to zgodne z naturą ich projektów: ramy działań są tylko zaznaczone, ważna jest niedająca się przewidzieć do końca dramaturgia, improwizacja, emocje i reakcje widzów. Nie brakowało ich, gdy doszło do pokazu projektu „Wypadki: Zabić, by zjeść" hiszpańskiego performera Rodrigo Garcia na festiwalu Teatralne Oscary – Europejska Nagroda Teatralna we Wrocławiu.

„Kiedy aktor bez słów zaczął wbijać szpikulec w żywego homara, nie wytrzymałam, wyszłam" – pisała oburzona Elżbieta Osowicz z Radia Wrocław. Na komentarzu się nie skończyło. Dziennikarka złożyła wniosek o popełnieniu przestępstwa, a prokuratura wszczęła postępowanie w tej sprawie. Rodrigo Garcia został przesłuchany. Okazało się, że miał zgodę na zabicie homara od inspekcji weterynaryjnej.

Sceptyczny był Krystian Lupa, laureat Teatralnego Oscara. – Człowiek najpierw sam musi dać krew, a dopiero potem poprosić o to homara – powiedział.

Hiszpańskiego artysty bronili zagraniczni uczestnicy festiwalu.

– Garcia odtworzył na scenie krwawą procedurę z restauracji serwujących świeże owoce morza – mówił jeden z nich. Padały argumenty, że performer, który wychował się w slumsach Argentyny, korzystał z autopsji. Przez wiele miesięcy pracował w rzeźni i chciał pokazać, jakie okrucieństwo wiąże się z kulinarnymi przysmakami. W 2014 r. Garcia będzie kuratorem programu Malta Festival w Poznaniu.

Zdarzają się, na szczęście, spektakle, w których zwierzęta nie grają roli ofiar człowieka, nie pomagają w pokazaniu, jak okrutny jest ludzki świat – tylko współtworzą klimat wiejskiej idylli. Tak było w słynnym przedstawieniu Tadeusza Bradeckiego „Pan Jowialski", gdy po scenie przechadzały się kury. Ich gdakanie współtworzyło komizm zabawy wymyślonej przez Aleksandra Fredrę. Była to jedyna bodaj sytuacja, gdy zwierzętom bito brawo – zwłaszcza gdy malowniczo wskakiwały na płot lub fruwały ponad głowami postaci.

Do legendy przeszły psy w „Miesiącu na wsi" Iwana Turgieniewa w Teatrze Małym w inscenizacji Adama Hanuszkiewicza. W czasach, gdy myśliwskie kwalifikacje widzów nie były najwyższe – rozgorzał spór, czy reżyser zaprosił do występu wyżły czy charty. Były to wyżły. Ostatnio w Narodowym Grzegorz Wiśniewski wykorzystał w nagrodzonej Feliksem „Królowej Margot" psy rodezjany.

A już w piątek premiera „Kotki na gorącym blaszanym dachu" (Teatr Narodowy) i „Nosorożca" w stołecznym Teatrze Dramatycznym. Tym razem zwierzęta w tytule współtworzą tylko metaforę.

W Hollywood jedną z głównych zasad powodzenia filmowej produkcji jest unikanie obecności zwierzaków na planie. Dzięki nowym możliwościom technologicznym nie jest to problem – na ekranie można przecież wyczarować nawet gigantycznego dinozaura. Teatr rządzi się innymi prawami – sceniczny realizm współtworzyć mogą tylko żywe zwierzęta.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 94% artykułu
Teatr
Gejowska bojówka w roli głównej. Grand Prix Boska Komedia'24 dla „Fobii”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie