– Żeby tańczyć, konieczna jest żelazna kondycja – mówi Grzegorz Wolny, który w konkursie wziął udział już 25. raz. Na tę okazję przygotował marynarkę, czapkę i krawat z lat 60. XX w.
Podobnych elementów w Stodole nie brakowało. Nieodłącznym elementem męskiego stroju były stojące kołnierzyki i szelki. U kobiet dominowały fikuśne sukienki z falbankami. Ulubiony wzór – duże grochy. Na głowach kitki, opaski i kokardy. To ważne, bo strój obok stylu i energii w tańcu był jednym z kryteriów, na jakie zwracało uwagę jury.
Zwycięzcy wieczornego finału to Joanna Malik (suknia z falbanami z tiulu) i Michał Woźnica (szare spodnie i kamizelka). W nagrodę otrzymali 2 tysiące złotych i puchar im. Halleya. Razem tańczą od dwóch lat i drugi raz wygrali w Stodole.
– W pewnym momencie mieliśmy kryzys. Taki taniec jak rock’n’roll jest męczący – przyznała po zwycięstwie Joanna Malik. – Ale siły szybko wróciły.
Jak podkreślali tancerze – najważniejsza jest dobra zabawa, a przy rock’n’rollu jest gwarantowana. Przekonali się o tym ci, którzy po konkursie przetańczyli całą noc przy muzyce Presleya, Halleya i Shakina Stevensa.