41,3 proc. ankietowanych twierdzi, że wypłata środków unijnych powinna być uzależniona od stanu praworządności. Przeciwnie uważa 47,2 proc. badanych, a zdania nie ma 11,5 proc. – wynika z sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej".
O tym, że powinien powstać mechanizm uzależniający wielkość przyznawanych funduszy od kondycji wymiaru sprawiedliwości w krajach członkowskich, mówi się od wielu miesięcy. Po rezolucji Parlamentu Europejskiego w tej sprawie przygotowano projekt rozporządzenia. Prace nad nim ciągle trwają.
W tej chwili kraje członkowskie negocjują budżet na lata 2021–2027. A za jeden z najtrudniejszych punktów uznaje się właśnie mechanizm „pieniądze za praworządność", któremu sprzeciwiają się Polska i Węgry. W ub. tygodniu m.in. na ten temat premier Mateusz Morawiecki rozmawiał w Brukseli z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, a potem z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem. Po spotkaniu z tym ostatnim stwierdził, że był to wątek „poboczny" odłożony do późniejszych rozmów.
Z naszego sondażu wynika, że teza PiS o tym, że UE za mocno ingeruje w nasze sprawy wewnętrzne, trafia do wyborców. 66 proc. głosujących na PiS sprzeciwia się uzależnianiu wielkości funduszy od kondycji praworządności. Jeszcze wyższy odsetek sprzeciwiających się jest w elektoracie eurosceptycznej Konfederacji (88 proc.).