Anonimowość to przywilej dużych miast. W małych miejscowościach wszyscy o sobie wszystko wiedzą – kto był zagranicą, kto powinien być w domowej kwarantannie.
W jednej z małych miejscowości, gdzie osoby zmuszone do kwarantanny nie przejmowały się zakazami, przed sklepem zawisła kartka. Właściciel prosił, aby osoby, które powinny przebywać na kwarantannie, nie wchodziły do jego sklepu. Nie doniósł na policję o łamaniu kwarantanny, ale zabezpieczył się w ten sposób – chyba skutecznie.
W innej miejscowości na szybie piekarni zawisła kartka: „Ze względu na kryzysową sytuację, braki w towarach oraz wysokie ceny produktów do odwołania piekę tylko na zamówienie”. To też znak czasu.
Co te zgromadzone przez pana materiały mogą już dziś powiedzieć o Polsce i Polakach z trudnej społecznie wiosny 2020?
To jednak zbyt wcześniej, aby malować na ich podstawie konkretny obraz. Musimy poczekać, co wydarzy się w kolejnych miesiącach.
Mam nadzieję, że uda mi się zdobyć więcej materiału źródłowego. Ciągle proszę o jego przesyłanie na adres: andrzej.zawistowski@sgh.waw.pl
Te materiały dadzą odpowiedź o nas jako społeczeństwie? Jaki jego obraz w okresie pandemii już się rysuje? Czy wnioski z badań ograniczeń z czasów obecnej pandemii i sposób przyjmowania ich przez Polaków - sprawią, że rządzący, liderzy opinii – wyciągną wnioski, gdyby nie daj Boże, za kilka - kilkanaście czy więcej lat znów trzeba było zamykać Polaków w domach? Jak pan to widzi?
Jedno jest pewne – każdy kolejny lockdown będzie trudniejszy do przeprowadzenia. Niekonsekwencje w egzekwowaniu prawa, ograniczenia czasami uznane za absurdalne, a przede wszystkim zdarzający się chaos informacyjny – to wszystko będzie miało swoje konsekwencje. Zastanawiam się, dlaczego nie wprowadzono najprostszego mechanizmu.
Każdego dnia o tej samej porze w TV i Internecie pojawia się konkretna osoba i informuje: sytuacja jest taka i taka, zrobiliśmy to, musimy zrobić to i to. Proszę zauważyć, że nie wszyscy zrozumieli informację, dotyczącą rękawiczek w sklepach. Wiele osób wchodzi do nich w swoich rękawiczkach, których używa w czasie zakupów w innych sklepach. Oni uważają, że stosują się do poleceń, w rzeczywistości jednak takie zachowanie nie jest właściwe.
Dlatego potrzebny jest jeden, oficjalny kanał informacji – bez politycznej nowomowy, zbędnych ozdobników językowych, marketingu politycznego. Swoisty przekaz dnia od zaufanej osoby – najlepiej pozapolitycznego specjalisty. Po kilku dniach wszyscy zainteresowali czekaliby na te 10 minut komunikatu i stąd czerpali najważniejszą, certyfikowaną wiedzę.
Jako nauczyciel akademicki i szkolny, od lat obserwuję młodzież i już wiem, że jednym z najpilniejszych wyzwań stojących przed edukacją jest kształcenie umiejętności wyszukiwania informacji i krytycznej ich analizy.
Państwo zaś musi mieć sprawny, wyłączony z politycznego przekazu, kanał informacji. Tak naprawdę po 30 latach funkcjonowania III Rzeczpospolitej przyszedł czas egzaminu dojrzałości. Współczesność odpowie nam, czy przez trzy dekady udało się zbudować społeczeństwo, wierzące w swoje państwo. I czy to państwo tego społeczeństwa nie zawiedzie.
Pandemia zmieni Polaków? Jak bardzo?
Teraz to pytanie do socjologów. Historycy wypowiedzą się za kilka, kilkanaście lat. Przypomnę tylko, jak wiele słów o takiej zmianie padło w czasie żałoby po Janie Pawle II czy po katastrofie pod Smoleńskiem.
Wielu komentatorów mówiło w mediach o przełomowej zmianie, o tym, że będziemy już lepsi. W 2005 roku, po śmierci papieża jednali się kibice zwaśnionych drużyn, w 2010 roku, po katastrofie smoleńskiej - polityczni przeciwnicy.
Nic po tym nie pozostało. Gdy jednak spoglądam na te wydarzania z perspektywy historycznej, jestem pewny, że miały charakter przełomowy dla postaw Polaków. Mam tylko wątpliwości, czy – zwłaszcza w tym drugim przypadku – była to zmiana na lepsze. Z pandemii wyjdziemy też inni, ale obawiam się, czy lepsi. Chciałbym.
Jako społeczeństwo wrócimy do stanu sprzed pojawieniem się wirusa? Ile na to czasu będzie potrzeba? Czy jednak nie ma na to szans?
W 1945 r., gdy skończyła się wojna, Kazimierz Wyka opublikował esej „Gospodarka wyłączona”. Pisał w nim: „W psychologii gospodarczej doskonale sprawdza się twierdzenie, że skutki psychologiczne zawsze trwają dłużej aniżeli baza, które je obiektywnie spowodowała”. Nigdy nie wrócimy do czasu sprzed pandemii.
W tym czasie dokonały się i dokonują się rzeczy, których już cofnąć nie będzie można. Będą problemy, z którymi dopiero przyjdzie się władzom zmierzyć. Najpoważniejszym problemem będzie bezrobocie. Sprawy funkcjonowania gospodarki to jedna kwestia, ale ze z wielokrotną siłą wróci kwestia wynagrodzeń w służbie zdrowia.
Wróci kwestia braków kadrowych personelu. Przez ostatnie lata żyliśmy w okresie dobrej koniunktury światowej, z czego Polska mogła korzystać m.in. dzięki zniesieniu wielu barier celnych. Teraz, gdy pojawia się pokusa protekcjonizmu, sytuacja może być inna. Zobaczymy, co stanie się z układem z Schengen.
Jak zareaguje na nową sytuację Unia Europejska? Nie zdziwię się, gdyby projekt ściślejszej integracji strefy euro trafił znowu na stół. Z jaką pozycją z kryzysu pandemicznego wyjdzie Rosja, Chiny, USA? Czy nadchodząca susza dotknie nas bardzo boleśnie? Pytań o przyszłość jest bardzo wiele.
Dr hab. Andrzej Zawistowski – historyk, profesor Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Specjalizuje się w najnowszej historii gospodarczej i społecznej, m.in. zajmuje się funkcjonowaniem handlu w sytuacjach kryzysowych. Autor m.in. książki „Bilety do sklepu. Handel reglamentowany w PRL”.