Jak poinformowali, zamierzali w ten sposób... obalić znienawidzoną panią prezydent. Gloria Arroyo nie posłuchała jednak ich wezwania i zamiast podać się do dymisji skierowała przeciwko zbuntowanym oficerom wojsko. Po krótkim oblężeniu, wierne pani prezydent oddziały zdecydowały się na szturm.

Do hotelowego lobby, druzgocząc drzwi i okna, wjechał transporter opancerzony, w ślad za nim posypały się granaty gazowe. Świadkowie mówili później, że słychać było także strzały ale nic nie wiadomo o ewentualnych ofiarach. Oficerowie szybko się poddali aby – jak oświadczyli – nie narażać zdrowia hotelowych gości.

Teraz przed sądem odpowiedzą nie za jedną, ale za dwie próby zamachu stanu. I choć wydaje się, że kilkudziesięciu wojskowych nie miało szerszego poparcia prezydent Arroyo woli dmuchać na zimne. Wczoraj wprowadzono na ulicach miasta godzinę policyjnej. —p.z., afp, ap