Kolejny proces o nadużycia w Volkswagenie toczy się obecnie przed sądem w Brunszwiku. Codziennie na jaw wychodzą nowe szczegóły. Niemcy śledzą ten serial z uwagą i przecierają oczy ze zdumienia, słysząc, że o wszystkich tych rzeczach szef koncernu nie miał najmniejszego pojęcia.

– O niczym nie wiedziałem i nic nie widziałem – oznajmił przed sądem Ferdinand Piech, szef rady nadzorczej koncernu Volkswagena. W czasach gdy z konta opatrzonego numerem 1860 wypływały nielegalnie miliony, Piech był szefem zarządu.

– Do dzisiaj obowiązuje w Wolfsburgu niepisane prawo, że bez zgody szefa nie zapada żadna ważna decyzja – przypomniał wczoraj „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Na 70-letnim Piechu nie robi to żadnego wrażenia. Ani to, że jeden z jego najbliższych współpracowników Peter Hartz został już przed rokiem skazany na dwa lata oraz pół miliona euro grzywny za finansowanie całej afery. Z upoważnienia Hartza Adrianna Barros, luksusowa dama do towarzystwa, wzbogaciła się o 400 tysięcy euro za usługi świadczone szefowi rady zakładowej Klausowi Volkertowi. Sam Volkert otrzymał dwa miliony euro za bezkrytyczną akceptację decyzji szefów koncernu.

– Nie zajmowałem się takimi sprawami – odpowiada dzisiaj Ferdinand Piech. Nikt mu nie wierzy, ale oskarżonym nie jest. Jedynie świadkiem, który wielu rzeczy nie pamięta. A jeżeli już coś sobie przypomina, to że kilka dni temu obejrzał w Internecie zdjęcie pięknej Brazylijki Adrianny Barros i wie, że nigdy nie miał okazji poznać jej osobiście.