Przedstawiciele mniejszości węgierskiej mieszkają na Słowacji w trzech diecezjach: bratysławsko-trnawskiej, rożniawskiej i koszyckiej. Zmiany w organizacji Kościoła katolickiego Watykan zatwierdził 31 marca 1995 roku. Zdaniem Pala Csákiego, słowaccy duchowni nie troszczą się jednak o potrzeby obywateli narodowości węgierskiej.
Żądania lidera SMK wywołały zaniepokojenie słowackich władz oraz episkopatu, którego rzecznik Jozef Kovaczik uznał, że żądania słowackich Węgrów są bezpodstawne.
„Problemy duszpasterskie na słowacko-węgierskim pograniczu są bardziej skomplikowane, niż przedstawia to Csáki. Słowaccy wierni, których jest tam około miliona, skarżą się na małą ilość mszy po słowacku. Wierni węgierscy z irytacją słuchają kazań słowackich księży wygłaszanych nieudolnie po węgiersku” – uważa dziennik „SME”.
Pomysł nie jest nowy. 52 tys. węgierskich wiernych już w roku 1998 zwróciło się do papieża z listem otwartym. Zarzuciło w nim episkopatowi, że nie reprezentuje ich interesów. Węgrzy twierdzili, że do parafii na południu kraju przysyłani są księża, którzy nie znają języka węgierskiego. W roku 2003 abp Jan Sokol po spotkaniu z radą węgierskiego episkopatu w Budapeszcie nie wykluczył mianowania węgierskiego biskupa pomocniczego w jednej ze słowackich diecezji, o ile – jak zastrzegł – znajdzie się odpowiedni kandydat. Do dziś się nie znalazł.
Historyk Jan Peszek ze Słowackiej Akademii Nauk uważa, że niechęć do nominacji węgierskiego biskupa może wynikać z uprzedzeń historycznych. – Po rozpadzie monarchii austro-węgierskiej i utworzeniu Czechosłowacji wszyscy biskupi na Słowacji byli pochodzenia węgierskiego. Władze usunęły hierarchów oskarżanych o szowinizm – przypomina „Rz”.