Na stosunkach polsko-rosyjskich najbardziej ciąży historia – uważa 56 proc. badanych w sondażu przeprowadzonym na zlecenie „Rzeczpospolitej” przez GfK Polonia. Co więcej, aż 52 proc. sądzi, że Rosja musi się rozliczyć ze spraw historycznych, zwłaszcza z Katynia, inaczej dobrych stosunków z Polską mieć nie będzie. Ale też aż 69 proc. jest przekonanych, że powinniśmy wybaczyć Rosjanom Katyń. W tej ostatniej kwestii zgodni są i ludzie młodzi, i starsi; różnice między ich odpowiedziami są bardzo niewielkie.
– To nic dziwnego – uważa przewodniczący Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Krzysztof Lisek (PO). Wskazuje, że wybaczaniem kierujemy się przecież w naszych stosunkach z Niemcami i Ukrainą. – Choć, oczywiście, historii nie powinniśmy zapominać – dodaje.
Podobnie uważa były wiceszef MSZ Paweł Kowal (poseł PiS), podkreślając przy tym, że kwestia wzajemnego wybaczania stała się ważna dla Polaków zwłaszcza dzięki postawie Kościoła katolickiego oraz znanego listu biskupów polskich i niemieckich. Wskazuje jednak, że wybaczenie jest ściśle związane ze zmierzeniem się z prawdą o zbrodni i krzywdzie. – I z wyznaniem winy – mówi.
Znany reżyser Krzysztof Zanussi uważa jednak, że samo pytanie zostało źle postawione. – Wybaczyć Rosjanom, czyli komu? To przecież nie naród rosyjski w jakimś plebiscycie postanowił o zbrodni katyńskiej – podkreśla.
Natomiast sami Rosjanie patrzą na kwestie historyczne w zależności od swych przekonań politycznych. Aleksiej Muchin, szef Centrum Informacji Politycznej, uważa, że XX wiek powinien nas zbliżyć, a jeśli nie zbliżył, to raczej z winy Polaków. – II wojna światowa przyniosła nam wspólne cierpienia i walkę. Jednak okres powojenny Polacy uznali za sowiecką okupację, co jest kwestią interpretacji historii – twierdzi. Natomiast politolog Irina Kobrinska jest przekonana, że historia może wreszcie przestać rzucać cień na wzajemne stosunki. – Trzeba o niej mówić. Spokojnie, bez emocji, podczas forów historyków. Nie trzeba jej powierzać politykom i nie trzeba z niej robić polityki. Historia nie musi przeszkadzać, nie może być racją polityczną czy argumentem w stosunkach – dowodzi.