– Moim celem jest stałe członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa na 10, 12 lat – przyznaje otwarcie ambasador Niemiec przy ONZ Thomas Matussek. Berlin z niepokojem obserwuje, że zdaniem wielu członków organizacji planowana od dawna reforma ONZ powinna uwzględnić zwłaszcza aspiracje największych państw, np. Indii czy Brazylii. Niemcy proponują więc tymczasowe rozwiązanie na okres do 15 lat. Ich zdaniem Rada Bezpieczeństwa powinna liczyć 22 członków (obecnie 15).

Berlin chce nie tylko zasiąść w Radzie, ale mieć prawo weta, tak jak USA, Rosja, Chiny, Francja i Wielka Brytania. Było to marzenie kanclerza Gerharda Schrödera, który kilka lat temu rozpoczął wielką akcję dyplomatyczną w sojuszu z Japonią, Brazylią i Indiami: cztery państwa miałyby zostać stałymi członkami Rady. Do tego pomysłu sceptycznie odniosły się jednak USA zaniepokojone głosami wielu członków ONZ, że taka reforma umacniałaby pozycję Europy w Radzie. Przeciw wzmocnieniu pozycji Niemiec protestowały Polska, Włochy i Hiszpania.

Kanclerz Angela Merkel nie daje za wygraną. – Niemcy są gotowe do przejęcia większej odpowiedzialności na forum międzynarodowym – przekonuje. Jej zdaniem Berlin powinien mieć więcej do powiedzeniaw polityce światowej. Coraz więcej żołnierzy Bundeswehry bierze bowiem udział w misjach pokojowych ONZ. Niemcy są również trzecim co do wielkości płatnikiem do kasy ONZ.