Jeden czy dwa Kościoły?

W Chińskiej Republice Ludowej działają dwie niezależne katolickie struktury kościelne. Jedna z nich, uznana oficjalnie przez władze, formalnie odrzuca jurysdykcję papieża, druga stara się, na miarę swych sił i możliwości, utrzymywać łączność z Rzymem i Kościołem powszechnym

Publikacja: 25.05.2008 07:05

Jeden czy dwa Kościoły?

Foto: EAST NEWS

Red

Od ponad pół wieku w Państwie Środka istnieje Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich (PSKCh). Według władz w Pekinie tylko ta organizacja ma prawo występować publicznie w imieniu wszystkich tamtejszych wiernych: biskupów, księży, osób zakonnych i świeckich. Dlatego też wszystkie legalnie istniejące w Chinach struktury katolickie określa się potocznie mianem Kościoła patriotycznego, choć termin ten budzi wiele zastrzeżeń wśród znawców zagadnienia. Równolegle do niego działają duchowni i wierni tzw. Kościoła podziemnego.

Sami zainteresowani, czyli członkowie obu tych odłamów, zwykle nie używają powyższych określeń, traktując je jako osobliwie wartościujące. Jedni i drudzy są przecież patriotami i katolikami. Dlatego przedstawiciele obu Kościołów posługują się zazwyczaj innymi terminami: Kościół patriotyczny bywa określany jako otwarty, oficjalny, publiczny, podczas gdy o podziemnych mówi się, że jest to Kościół nieoficjalny, zamknięty, ukryty itp. Nierzadkie są też przypadki wzajemnego przenikania się obu odłamów Kościoła. Zdarza się, że kapłan patriotyczny, zrażony postawą swych biskupów, zbyt uległych wobec władz, przechodzi do podziemnych, choć wie, że ryzykuje w ten sposób różne represje. Ale bywają też ruchy w drugą stronę, gdy kapłani i wierni ze struktur zamkniętych przystępują do PSKCh. Dzieje się tak najczęściej wtedy, gdy biskup i duchowieństwo Kościoła „otwartego” działają w poczuciu jedności z Kościołem powszechnym, chociaż na zewnątrz pozostają w strukturach patriotycznych.

Taki stan istnieje w Chinach od ponad pół wieku. Od czasu, gdy do władzy doszli komuniści.

Przed 1 października 1949 roku, gdy komuniści chińscy z Mao Tse-tungiem na czele formalnie objęli władzę w swym kraju, Kościół katolicki rozwijał się tam dobrze. Liczył ponad 3 mln wiernych (na około 450 mln mieszkańców) i od ponad trzech lat miał własne struktury administracyjne. W 1949 istniało tam 99 diecezji, było 38 prefektur apostolskich i jedna administratura apostolska. Episkopat liczył 103 biskupów i 35 prefektów apostolskich. W tym gronie był jeden kardynał – pierwszy Chińczyk obdarzony tą godnością, arcybiskup Pekinu Thomas Tien Keng-sin.W Kościele pracowało około 5,8 tys. księży, w tym prawie 3 tys. Chińczyków, ponad 7,4 tys. sióstr zakonnych (ponad 5,1 tys. to Chinki). W 17 wyższych seminariach duchownych kształciło się 924 alumnów, do których należy dodać ponad 3 tys. uczniów niższych seminariów. Działały zakony. Kościół prowadził prawie 4,5 tys. szkół, w których uczyło się ponad 320 tys. dzieci i młodzieży. Istniały też trzy uniwersytety katolickie. Kościół prowadził ponadto sierocińce, placówki służby zdrowia, bursy i internaty. Wychodziło wiele książek i czasopism katolickich.

Jednym z pierwszych posunięć nowych władz było rozpętanie walki z różnymi obcymi wpływami, zwłaszcza w dziedzinie duchowej i ideowej. W największym stopniu odnosiło się to do religii, która zresztą w każdym kraju rządzonym przez komunistów była jednym z głównych celów ich ataków. Chrześcijaństwo w Chinach nadawało się do takiego uderzenia szczególnie jako religia napływowa. To, że miało ono tam swoich wyznawców rodzimych, i to od wielu pokoleń, nic nie znaczyło dla nowych władców Chin. Bardzo szybko wypędzono z kraju lub uwięziono wszystkich misjonarzy zagranicznych (byli wśród nich także Polacy). Internuncjusz apostolski (ranga niższa od nuncjusza) abp Antonio Riberi musiał opuścić Państwo Środka.

Już 13 grudnia 1950 r. agencja prasowa Nowe Chiny podała, że Kościół katolicki w tym kraju ogłosił Manifest z Guangyuan. Poparł w nim lansowany przez władze Ruch Trzech Autonomii (RTA), który sprowadzał się do niezależności od zagranicznych wpływów na płaszczyźnie politycznej, gospodarczej i finansowej. Program ten był zupełnie utopijny w biednym, wyniszczonym przez wojnę domową kraju, ale propagandowo można go było jeszcze zrozumieć. Natomiast nie pasował do Kościoła katolickiego, który z samej swej natury ma zasięg powszechny, ogólnoświatowy i jest kierowany przez papieża urzędującego poza granicami Chin. Niemniej kampania ruszyła, a z nią nasilenie represji w stosunku do duchowieństwa i wiernych.

W 1957 r. ruszyła nowa akcja – Ruch Sprzeciwu wobec Imperializmu, Umiłowania Ojczyzny i Religii. Zaczęły powstawać małe komórki stowarzyszeń patriotycznych, które w dalszej perspektywie miały doprowadzić do organizacji ogólnokrajowej: Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich (PSKCh). Jesienią 1955 r. władze aresztowały niemal wszystkich twardych i nieugiętych przeciwników Ruchu, z których wielu potem zginęło lub zmarło w niewyjaśnionych okolicznościach. Ułatwiło to przygotowanie gruntu pod akcję pełnego uniezależnienia się od Stolicy Apostolskiej. Stało się to w połowie 1957 r. To wtedy powstało Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich, które zrywając łączność duchową i doktrynalną ze Stolicą Apostolską i odrzucając władzę papieża jako głowy Kościoła, stworzyło de facto nową strukturę, uzurpującą sobie prawo do samodzielnego mianowania i wyświęcania biskupów bez wiedzy i zgody papieża.

Ale nawet ten uległy i w gruncie rzeczy zniewolony Kościół nie uniknął prześladowań w okresie rewolucji kulturalnej (1966 – 1976), która zniszczyła życie wielu Chińczyków, a ofiarami czystek padali wtedy również biskupi i księża patriotyczni.

Warto podkreślić, że PSKCh nie było ani pierwszym, ani tym bardziej jedynym tego rodzaju prorządowym związkiem ludzi wierzących. Wszystkie mniej lub bardziej liczące się wyznania i religie w Chinach – islam, buddyzm, taoizm, protestanci – mają swoje organizacje niezależne od jakichkolwiek ośrodków zagranicznych i są poddane kontroli władz.

Utworzenie stowarzyszenia patriotycznego nie oznaczało bynajmniej, że wszyscy katolicy w tym kraju dali się podporządkować rządowi i partii komunistycznej. Poza strukturami PSKCh pozostała trudna do ustalenia liczba wiernych Kościoła podziemnego. Wierni Kościoła ukrytego pozostają w duchowej i modlitewnej łączności z papieżem i Kościołem powszechnym. Mają swoje parafie, księży, a nawet biskupów. Z punktu widzenia prawa państwowego są grupami nielegalnymi. Władze administracyjne bez sądu mają prawo wymierzyć do trzech lat więzienia za „nielegalne” zebrania religijne czy „nielegalne” udzielanie przez księży wiernym sakramentów świętych. Kary w przeszłości, ale także i dzisiaj, bywają też znacznie surowsze – długoletnie więzienia, tortury, areszty domowe. A jednak Kościół podziemny trwa. Wierni zbierają się w kościołach i kaplicach domowych, w mieszkaniach bądź w jakichś odludnych miejscach, np. w lasach czy na opuszczonych cmentarzach. Jak to możliwe? Biskup Szanghaju Aloysius Jin Luxian, uznawany przez chińskie władze i przez papieża przy okazji pobytu w Polsce w 2003 r., stwierdził, że władze komunistyczne są słabe wobec Kościoła tam, gdzie sam Kościół jest silny, niezależnie od tego, czy jest to jego odłam oficjalny czy ukryty. Jeśli biskup jest stanowczy w działaniu, gorliwy, pobożny, troszczy się o swą diecezję, wówczas udaje mu się wiele rzeczy przeprowadzić i władze muszą się z nim liczyć. Z pewnością nie zawsze tak to przebiega, ale jest też faktem, że w ostatecznym rozrachunku na pewno bardzo wiele zależy od ludzi Kościoła i siły ich wiary. Poza tym należy pamiętać, że po pierwsze, Chiny są rozległym krajem i nawet przy gęsto rozbudowanym systemie służby bezpieczeństwa, donosicielstwa, inwigilacji itp. zawsze znajdą się sposoby przechytrzenia przeciwnika. Wiele wspólnot niezależnych działa w małych grupach, które zachowują warunki konspiracji i potrafią się szybko przemieszczać. Po drugie, bardzo wiele zależy od stopnia zdeterminowania albo skorumpowania władz terenowych. Wielu urzędników partyjnych w terenie wie o istnieniu grup podziemnych, ale przymykają oczy na ich działalność, dopóki grupy te siedzą cicho i np. nie domagają się dla siebie jakichś praw lub nie proszą o zgodę na budowę świątyń. Nieraz też same władze lokalne nie są zbyt zainteresowane zwalczaniem nieszkodliwego wroga, jakim są na ogół spokojni i niewadzący nikomu katolicy podziemni, mając na głowie sprawy znacznie poważniejsze.

Trudno określić dokładnie liczbę wiernych obu części Kościoła w Chinach, a rozbieżności w szacunkach są bardzo duże. Według danych oficjalnych w Państwie Środka żyje 5,3 mln katolików, według nieoficjalnych jest to 12 – 14 mln. Łączna liczba kościelnych jednostek terytorialnych wynosi w Chinach 138. Biskupów w Kościele otwartym jest 54, w podziemnym – o 34 mniej, liczba księży odpowiednio – 1,8 tys. i ok. 1 tys., sióstr zakonnych – ok. 3,7 tys. i ok. 1,3 tys. Seminariów wyższych jest 12 w Kościele patriotycznym i ok. 10 w tym nieoficjalnym, a kształci się w nich odpowiednio ok. 1 tys. i ok. 800 kleryków. Dane te wskazują, że mimo trudności i prześladowań Kościół w Chinach się rozwija, zwłaszcza w jego części nieoficjalnej. Według szacunkowych danych co roku 100 tysięcy dorosłych Chińczyków przyjmuje chrzest.

Chińscy komuniści nie kryją swego wrogiego stosunku do wszelkiej religii. Ostatnio raczej zaostrzają niż łagodzą kurs wobec ludzi wierzących. Propaganda oficjalna wciąż postrzega Kościół katolicki, zwłaszcza podziemny, jako obce ciało na narodowej tkance chińskiej. Mimo wszystko jednak miejscowi katolicy mają nadzieję, że otwarcie się ich kraju na świat, związane z jego szybkim rozwojem gospodarczym i w kontekście zbliżających się igrzysk olimpijskich, wpłynie na zmianę polityki wyznaniowej władz w dobrym kierunku.

Gdyby do tego doszło, Chiny zniknęłyby wreszcie, być może, z czołówki krajów, w których łamana jest wolność religijna, jak to wynika z dorocznego raportu Departamentu Stanu USA na ten temat. Dokument amerykański ogłaszany jest od przeszło dziesięciu lat i od początku wśród państw, które w największym stopniu łamią swobody religijne (co zresztą łączy się nierozdzielnie z łamaniem praw człowieka w ogóle), znajdują się Chiny obok Wietnamu, Kuby, Laosu, Korei Północnej. Tradycyjnie też rząd w Pekinie oburzony odpowiada, że żadnych prześladowań czy innych form łamania praw człowieka w ich kraju nie ma.

Od ponad pół wieku w Państwie Środka istnieje Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich (PSKCh). Według władz w Pekinie tylko ta organizacja ma prawo występować publicznie w imieniu wszystkich tamtejszych wiernych: biskupów, księży, osób zakonnych i świeckich. Dlatego też wszystkie legalnie istniejące w Chinach struktury katolickie określa się potocznie mianem Kościoła patriotycznego, choć termin ten budzi wiele zastrzeżeń wśród znawców zagadnienia. Równolegle do niego działają duchowni i wierni tzw. Kościoła podziemnego.

Pozostało 95% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021