– To nie jest żadna tajna misja – mówi "Rz" odpowiedzialny za politykę zagraniczną Pałacu Mariusz Handzlik. Jak się dowiedziała "Rz", Amerykanie polepszyli ostatnio ofertę dotyczącą modernizacji polskiej armii. Ich propozycja ciągle nie spełnia jednak oczekiwań rządu w Warszawie.
– Prezydent kanałami dyplomatycznymi dowiedział się, że Amerykanie są bliscy wycofania się z planów umieszczenia w Polsce elementów tarczy. Dlatego w ramach swoich uprawnień postanowił poruszyć także tę kwestię – usłyszeliśmy w Pałacu Prezydenckim. Ale polskie źródła dyplomatyczne w Waszyngtonie zaprzeczają, jakoby – jak podał wczoraj "Dziennik" – wyjazd był próbą "ratowania tarczy".
– To rutynowa wizyta poświęcona wielu ważnym kwestiom. Prezydent wspiera sprawę tarczy i jej kibicuje, ale nie ma instrumentów, by prowadzić w tej sprawie negocjacje. Od tego jest rząd i negocjatorzy – wyjaśnia "Rz" Mariusz Handzlik, towarzyszący Fotydze dyrektor Biura Spraw Zagranicznych w Kancelarii Prezydenta. Fotyga ma tylko przekazać Amerykanom poparcie polskiego prezydenta dla projektu tarczy.
– Ponieważ misja jest delikatna, postanowiliśmy jej zbytnio nie nagłaśniać. Ale zgodnie z procedurami poprosiliśmy MSZ o pomoc w organizacji wyjazdu – tłumaczy w Warszawie przedstawiciel Pałacu Prezydenckiego. MSZ twierdzi jednak, że nie zostało odpowiednio poinformowane o programie wizyty.
Szef dyplomacji Radosław Sikorski stwierdził wczoraj, że wyjazd Fotygi "nie jest uzgodniony", a on nie ma na razie informacji na temat spraw, jakie porusza ona w USA. – Większa doza koordynacji by się przydała, tym bardziej w tak delikatnym momencie negocjacji polsko-amerykańskich. Ale "po owocach ich poznacie": jeśliby się okazało, że minister Fotyga uzyska większą przychylność Stanów Zjednoczonych dla polskiego stanowiska negocjacyjnego, to będzie to pożyteczne – oznajmił Sikorski.