Rząd chce lepszej oferty

Jak dowiedziała się „Rz” z dwóch niezależnych źródeł, premier Donald Tusk był skłonny przyjąć ofertę USA. Szef MSZ uważał, że jest ona za słaba

Aktualizacja: 04.07.2008 14:38 Publikacja: 04.07.2008 04:36

Czy takie rakiety przechwytujące znajdą się na terenie Polski?

Czy takie rakiety przechwytujące znajdą się na terenie Polski?

Foto: Wikipedia

– Amerykanie zaproponowali umieszczenie w Polsce jednej baterii rakiet Patriot. Mają one jednak pozostać pod ich dowództwem – mówi „Rz” Martin Ehl, szef działu zagranicznego czeskiego dziennika „Hospodarskie Noviny”. Gazeta otrzymała te informacje od szefowej Departamentu Bezpieczeństwa w czeskim MSZ Veroniki Kuchynovej-Smigolovej.

Dyplomatka, która uczestniczyła w negocjacjach w sprawie umieszczenia w Czechach amerykańskiego radaru, ujawniła, że Waszyngton nie chce finansować modernizacji polskiej armii. Zaproponował jedynie powołanie komisji, która opracowałaby plan takiej modernizacji. Amerykanie służyliby tylko radą. Pomoc finansowa dla Polski, która obecnie wynosi 20 milionów dolarów rocznie, zostałaby jednak podwojona. Na początku maja o taką sumę dla Polski zwrócił się do Kongresu prezydent George W. Bush.Oferta znacznie odbiega od wstępnych oczekiwań polskiego rządu. Premier Donald Tusk wielokrotnie powtarzał, że zgodzi się na budowę w Polsce amerykańskiej bazy, jeśli ogólne bezpieczeństwo Polski zostanie wzmocnione. Politycy i część ekspertów podkreślali, że aby tak się stało, Polska musiałaby otrzymać kilka baterii rakiet Patriot. Ich koszt szacowano na 1 – 2 miliardy dolarów.

Amerykanie nie chcieli przekazywać Polsce wyrzutni rakietowych, aby nie drażnić Kremla

Polskie warunki to wynik pogróżek Rosji, która wielokrotnie zapowiadała, że jeśli tarcza powstanie, to wyceluje w nasz kraj swoje rakiety. Amerykańscy negocjatorzy liczą, że bateria rakiet Patriot rozwieje obawy polskich strategów związane z atakiem rakietami krótkiego i średniego zasięgu – a strona amerykańska unika sporych kosztów związanych z przekazaniem takich systemów obronnych na własność. Nieoficjalnie wiadomo, że Amerykanie nie chcieli przekazywać Polsce wyrzutni rakietowych, które miałyby chronić ją przed atakiem z Rosji, by nie drażnić Kremla. Już sama sprawa tarczy wywołała poważny kryzys w stosunkach z Moskwą.

Jak się dowiedziała „Rz”, szef MSZ od początku uważał, że amerykańska oferta jest niewystarczająca. Premier był natomiast skłonny ją zaakceptować.

Wczoraj obaj politycy przez 45 minut rozmawiali z ambasadorem USA w Polsce Victorem Ashem. Jest niemal pewne, że chodziło o zbadanie, czy da się coś jeszcze utargować. Wieczorem Donald Tusk telefonował do wiceprezydenta USA Dicka Cheneya. Rozmawiali 40 minut, a żadnych szczegółów nie podano. Jak pisała wczoraj „Rz”, Amerykanie twierdzą, że oferta jest ostateczna. Podobnie uważa przedstawicielka czeskiej dyplomacji.

We wtorek główny polski negocjator Witold Waszczykowski zakończył w Waszyngtonie ostatnią rundę negocjacji. Ustalone zostały techniczne warunki budowy i działania amerykańskiej bazy z wyrzutniami rakiet. Gdyby polski rząd wyraził zgodę na umieszczenie jej w Polsce, to porozumienie mogłoby zostać podpisane podczas wizyty sekretarz stanu USA Condoleezzy Rice w Polsce. Amerykanie nadal się spodziewają, że nastąpi ona 10 lipca.

Amerykańska Agencja Obrony Rakietowejwww.mda.mil

Baker Spring - ekspert ds. obronności Fundacji Heritage w Waszyngtonie, specjalizuje się w analizie zagrożeń rakietowych dla bezpieczeństwa USA ze strony państw Trzeciego Świata

Rz: Warszawa staje przed kluczową decyzją: brać tarczę czy nie? Co pana zdaniem oznaczałoby „nie”?

Baker Spring: Trudno mi się wypowiadać o zawiłościach polskiej sytuacji politycznej, mogę jedynie mówić o tym, co taka decyzja oznaczałaby dla stosunków dwustronnych i w ramach NATO. A znaczyłaby dużo, na przykład ze względu na stosunki z Rosją. Nigdy nie byłem przekonany, że opór Rosji dotyczył samej tarczy. Moskwie chodzi o sprawy bardziej fundamentalne, o same stosunki sojusznicze między USA oraz Polską i innymi krajami Europy Środkowej. A skoro tak, to jeśli strona polska ugnie się pod presją Rosji i powie „nie”, to Moskwa posunie się dalej i będzie zgłaszać sprzeciw wobec innych spraw dotyczących amerykańskiego sojuszu z Polską: sił konwencjonalnych, obrony powietrznej, obrony antyrakietowej krótkiego zasięgu. Każda z tych kwestii będzie wywoływać głosy oburzenia strony rosyjskiej, która będzie próbować wbić klin między USA i Polskę.

Polski rząd wydaje się obawiać następującego wariantu: zawiera umowę z administracją Busha, a potem nowa administracja, szczególnie w przypadku zwycięstwa Baracka Obamy, który nie jest wielkim entuzjastą tarczy, zostawia Polskę na lodzie...

Nie wierzę, by jakakolwiek administracja odeszła od porozumienia zawartego z Polską i Czechami. Może się ono nie do końca podobać nowym władzom w Waszyngtonie, ale nie odważą się od niego odstąpić. Reagan był niezwykle krytycznie nastawiony do porozumień zawartych przez Cartera w sprawie Kanału Panamskiego. Ale ponieważ zostały podpisane i ratyfikowane, po objęciu urzędu nie wycofał się z nich. W tej sprawie byłoby podobnie. Ale jeśli umowa nie zostanie sfinalizowana i nowa administracja będzie miała do wyboru: kontynuować rozmowy czy nie, znacznie trudniej przewidzieć finał.

Co pan sądzi o konsultacjach z Litwą?

Jeśli rozmowy z Polską spełzną na niczym, pozostaje parę opcji i Litwa jest jedną z nich. Lokalizacja w Polsce jest idealna z technicznego punktu widzenia. Litwa byłaby nieco gorsza, ale tylko nieco.

Polska oczekuje pomocy finansowej w modernizacji sił zbrojnych. Waszyngton nie bardzo ma chęć wyłożyć pieniądze. Widzi pan możliwość kompromisu?

Ameryka nie jest w stanie spełnić wszystkich polskich życzeń, ale kompromis z pew-nością dałoby się wypraco-wać. Wystarczy, by obie strony podeszły do sprawy w sposób kreatywny i elastyczny. Gdy na przykład mówimy o patriotach, to między dwiema skrajnymi opcjami – patrioty w prezencie i patrioty, za które Polska musiałaby zapłacić pełną cenę – jest miejsce na rozwiązania pośrednie. Na przykład współfinansowanie przez NATO albo umowa sprzedaży na specjalnych warunkach. Możliwości jest wiele. Liczy się wola.

—rozmawiał w Waszyngtonie Piotr Gillert

Premier Donald Tusk i ambasador Victor Ashe przeprowadzili bardzo udaną rozmowę, między innymi na temat Iraku i Afganistanu, ale oczywiście rozmawiano też o planach budowy w Polsce traczy antyrakietowej. Polsko-amerykańskie negocjacje w tej sprawie trwały bardzo długo. Problem jest bowiem skomplikowany, a decyzja trudna. Ale jesteśmy sojusznikami i wierzę, że porozumienie jest możliwe, a jeśli zostanie zawarte, będzie korzystne dla obu stron. Dopóki jednak nie ma ostatecznej zgody, nie można mówić, że negocjacje się zakończyły. Zależy nam oczywiście, aby porozumienie osiągnąć tak szybko, jak to możliwe. Nie mamy jednak wyznaczonego żadnego terminu. Czy więc nastąpi to jutro, czy nieco później, trudno mi powiedzieć.

—not. lor

W tej chwili wyniki prac ministra Waszczykowskiego z ostatniej rundy rokowań, które przeprowadził w poniedziałek i wtorek w Waszyngtonie, są analizowane przez rząd. Dopiero na podstawie tej analizy zostaną podjęte decyzje dotyczące dalszego trybu rokowań. Negocjacje się jeszcze nie zakończyły. Trwają intensywne konsultacje wszystkich zaangażowanych w prowadzenie rozmów ze stroną amerykańską. Nigdy w trakcie negocjacji dotyczących tarczy antyrakietowej nie był wyznaczony termin zakończenia rozmów. Strona polska dołoży wszelkich starań, aby odnieść się do wyniku rokowań w możliwie krótkim czasie, ale nie narzucamy sobie żadnych terminów. Głównym celem jest wynegocjowanie takich warunków umowy, które by per saldo podnosiły stan bezpieczeństwa kraju.

—not. lor

– Amerykanie zaproponowali umieszczenie w Polsce jednej baterii rakiet Patriot. Mają one jednak pozostać pod ich dowództwem – mówi „Rz” Martin Ehl, szef działu zagranicznego czeskiego dziennika „Hospodarskie Noviny”. Gazeta otrzymała te informacje od szefowej Departamentu Bezpieczeństwa w czeskim MSZ Veroniki Kuchynovej-Smigolovej.

Dyplomatka, która uczestniczyła w negocjacjach w sprawie umieszczenia w Czechach amerykańskiego radaru, ujawniła, że Waszyngton nie chce finansować modernizacji polskiej armii. Zaproponował jedynie powołanie komisji, która opracowałaby plan takiej modernizacji. Amerykanie służyliby tylko radą. Pomoc finansowa dla Polski, która obecnie wynosi 20 milionów dolarów rocznie, zostałaby jednak podwojona. Na początku maja o taką sumę dla Polski zwrócił się do Kongresu prezydent George W. Bush.Oferta znacznie odbiega od wstępnych oczekiwań polskiego rządu. Premier Donald Tusk wielokrotnie powtarzał, że zgodzi się na budowę w Polsce amerykańskiej bazy, jeśli ogólne bezpieczeństwo Polski zostanie wzmocnione. Politycy i część ekspertów podkreślali, że aby tak się stało, Polska musiałaby otrzymać kilka baterii rakiet Patriot. Ich koszt szacowano na 1 – 2 miliardy dolarów.

Pozostało 85% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 961
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 960
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 959
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 958