O północy trzech zamachowców na skuterach podjechało pod salon gier i oddało ponad 30 strzałów w kierunku tłoczącej się przed wejściem młodzieży. Pięciu chłopców w wieku od 12 do 16 lat trafiło do szpitala, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, bo gangsterzy celowali w nogi. Camorra nie chciała ich zabić. Było to tylko poważne ostrzeżenie. Początkowo policja wysunęła hipotezę, że gangsterzy chcieli przywołać do porządku właściciela salonu, który nie płacił haraczu. Jednak okazało się, że właściciel, wujek jednego z rannych chłopców, też jest w camorze i ma już na koncie wyrok za handel narkotykami.
Jeśli zaś chodzi o rannych nastolatków, każdy z nich ma w rodzinie ojca lub brata, który siedział lub obecnie siedzi w więzieniu za udział w zorganizowanej przestępczości. Poza tym wszystkie ofiary, łącznie z dwoma 12-latkami, znane są policji jako młodzi adepci gansterskiej profesji.
[wyimek]Każdy z rannych nastolatków ma w rodzinie kogoś, kto siedział lub obecnie siedzi w więzieniu[/wyimek]
Wyglądają jak bracia: włosy dosłownie stojące na głowie, dżinsy Dolce & Gabbana z krokiem w okolicach kolan, buty Dsquared albo Hogan, markowe przeciwsłoneczne okulary lustrzanki. Czterech ma identyczne czarne skuterki Liberty. Tak właśnie – w naturze – camorra nagradza swój narybek. Strzelanina w dzielnicy Secondigliano była więc albo wynikiem porachunków między gangami, albo chłopcy spod salonu gier próbowali handlować narkotykami na własną rękę na cudzym terytorium.
Obecność 12-letnich chłopców w markowych ciuchach o północy pod salonem gier hazardowych, gdzie handluje się narkotykami, może zdumiewać wszędzie, ale nie w Secondigliano. Dzielnicę na północy Neapolu zaczęto budować w latach 60. W ramach wielkiego eksperymentu społecznego mieli tam zamieszkać ci, których nie stać było na wynajem własnego mieszkania – młode rodziny tłoczące się w centrum z rodzicami i dziadkami.