Nie machajmy czerwoną płachtą przed nosem Rosji

Poszerzenie NATO o Gruzję i Ukrainę na pewno nam nie posłuży. Wtedy Rosja na dobre odwróci się od Europy i zwróci ku takim krajom jak Chiny i Iran – mówi francuski politolog Bernard Guetta

Aktualizacja: 13.11.2008 08:15 Publikacja: 13.11.2008 00:03

Bernard Guetta

Bernard Guetta

Foto: commons.wikimedia.org

[b]Na początku swego mandatu prezydent Francji Nicolas Sarkozy obiecywał, że będzie prowadził bardziej stanowczą politykę wobec Moskwy niż jego poprzednik Jacques Chirac. Jest jednak wręcz odwrotnie...[/b]

Kandydat na prezydenta Sarkozy a prezydent Sarkozy to nie to samo. Kandydat Sarkozy chciał zrobić z praw człowieka centralny punkt swej polityki zagranicznej. Prezydent Sarkozy jednak szybko zrozumiał, że jeśli będzie pomijał kraje, które nie szanują państwa prawa, to będzie musiał zrezygnować z kontaktów z takimi potęgami jak Chiny, Rosja czy Arabia Saudyjska. Jego postawa się więc zmieniła. Szczególnie wobec Rosji, od chwili wybuchu konfliktu w Osetii Południowej. Sarkozy słusznie uważa, że prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili popełnił poważny błąd, gdy siłą usiłował odzyskać separatystyczną republikę. W ten sposób dał Moskwie pretekst do agresji, na który czekała. Sarkozy uważa też, że problem Osetii Południowej jest drugorzędny. Nie chce, by spór o nią oraz o Abchazję zakłócił odnowione w połowie lata negocjacje między Unią Europejską i Rosją. Jak prawie wszyscy unijni przywódcy prezydent Francji uważa, że stabilizacja stosunków z Rosją tylko posłuży Unii Europejskiej. Unia potrzebuje pewności co do trwałości rosyjskich dostaw energetycznych. Bylibyśmy głupi, gdybyśmy dopuścili do powstania napięcia lub wręcz konfliktu z Moskwą. Musimy osiągnąć z nią jakiś „modus vivendi”. To w końcu nie nazistowskie Niemcy, które marzą o tym, by podbić Europę i nas wszystkich zniewolić. W tym niepewnym świecie zarówno Amerykanie, jak i Europejczycy potrzebują Rosji, jeśli chcą rozwiązać tak poważne problemy jak Iran, Bliski Wschód czy Afganistan.

[b]To oznacza, że Sarkozy uważa, iż ma lub może mieć wpływ na decyzje podejmowane w Moskwie? Realizacja planu wycofania wojsk z Gruzji przez Moskwę pokazała, jak bardzo Rosja się przejmuje życzeniami Paryża. [/b]

Nie zgadzam się z tym. Rosja w końcu wycofała swe wojska z terytorium Abchazji i Osetii, a o to chodziło. Uszanowała więc w dużej mierze swoje zobowiązania wobec Unii Europejskiej. Niestety, pogwałciła potem prawo międzynarodowe, uznając niepodległość obu republik. Także w tym przypadku jednak trudno jej cokolwiek zarzucić. W końcu my zrobiliśmy wcześniej to samo, uznając niepodległość Kosowa. Wpływ Unii Europejskiej na politykę Moskwy jest ograniczony, ale realny. Oligarchia rządząca Kremlem nie jest jednolita. Dzieli się na dwa obozy – ten, który wywodzi się bezpośrednio ze służb specjalnych, czyli KGB, oraz ten, który się utworzył po upadku Związku Radzieckiego. Są tam „siłowiki” oraz biznesmeni. Pierwsi mają obsesję na punkcie wielkości Rosji, żyją imperialną nostalgią, podczas gdy drudzy dobrze wiedzą, że ich interesy oraz przyszłość gospodarcza zależą od wzmocnienia więzi z Zachodem, a przede wszystkim z Europą. Zresztą uważam, podobnie jak prezydent Nicolas Sarkozy, że Dmitrij Miedwiediew nie jest zwykłą marionetką Putina, tylko reprezentuje właśnie ten drugi obóz w rosyjskiej oligarchii.

Nie jest także bez znaczenia, że Putin zrezygnował ze zmiany rosyjskiej konstytucji, która miała pozwolić mu kandydować po raz trzeci na prezydenta. Zamiast tego wybrał na swojego następcę człowieka należącego do postsowieckiej generacji, prawnika i biznesmena. Proszę mi wierzyć: Rosja bardziej boi się Chin oraz świata islamskiego niż Europy i Ameryki, z którymi wiąże swą przyszłość. Francja wykazała się więc wielką mądrością w negocjacjach w ramach konfliktu w Osetii Południowej.

[b]Jednak nie rozwiązało to problemu Gruzji.[/b]

Kwestia Gruzji przez długi czas nie zostanie rozwiązana. Błąd popełniony przez prezydenta Saakaszwilego oraz reakcja rosyjska doprowadziły do powstania sytuacji podobnej do tej, jaka panuje na Cyprze. Jeśli dojdzie kiedykolwiek do rozwiązania tego problemu, to stanie się to wyłącznie w ramach porozumienia między Unią a Rosją, dwoma największymi mocarstwami w Europie.

[b]Prezydenci Polski, Litwy, Łotwy i Ukrainy udali się do Tbilisi, by zademonstrować wsparcie dla prezydenta Gruzji. Francja tej inicjatywy nie poparła. [/b]

To był miły, ale nic nieznaczący gest. Nastąpił w chwili, gdy zamiast pokazywać solidarność, trzeba było zatrzymać konflikt oraz znaleźć kompromis z władzami w Moskwie. Potrzebna była dyplomacja, a nie sympatia. Rosja desperacko szukała kompromisu. W końcu nie oszalała na tyle, by chcieć zająć całą Gruzję. Sarkozy zrobił to, co w tym momencie było słuszne i konieczne. To nie ma nic wspólnego z prorosyjską postawą lub tchórzostwem. Nie wiem, czy pani pamięta, ale Stany Zjednoczone dopiero wtedy zaczęły wywierać presję na Rosję, gdy dzięki stanowczym działaniom Francji doszło do stabilizacji linii frontu. To pokazuje, że nikt nie chciał doprowadzić do eskalacji, która mogłaby zaowocować konfliktem zbrojnym między Zachodem a Rosją. Sarkozy’emu udało się znaleźć kompromis, który otrzymał aprobatę całej Unii, mimo iż stosunki z Rosją są tematem, wobec którego UE jest bardzo podzielona. Ameryka pozostawiła nas samym sobie. A my, Europejczycy, zdaliśmy ten test. Kryzys gruziński wzmocnił Europę. Powinniśmy być z siebie dumni.

[b]Prezydent Miedwiediew zaproponował Unii zawarcie nowego „paktu bezpieczeństwa”. Nicolas Sarkozy natychmiast uznał, że to „interesujący” pomysł. Czy to niezbyt pochopna ocena? [/b]

Wręcz przeciwnie. Prezydent Rosji powiedział w tak historycznym miejscu jak Berlin, że Rosja, Unia Europejska i Stany Zjednoczone tworzą „trzy gałęzie cywilizacji europejskiej”. Wydaje mi się, że to jest nie tylko niesłychanie ciekawe, ale stanowi również dobry początek dla wzmocnionej współpracy między Unią a Rosją. Na tej podstawie można spróbować osiągnąć dwa ważne cele: zabezpieczyć dostawy ropy i gazu do Unii Europejskiej oraz inwestycje europejskie w Rosji. Poza tym znaleźć rozwiązanie dla kryzysów panujących lub mogących wybuchnąć w byłych sowieckich republikach znajdujących się w strefie wpływów Moskwy. – Porozumienie będzie zawierało gwarancje dla Moskwy, że Gruzja i Ukraina nie wejdą do NATO? Henry Kissinger i George Schultz, jeden były sekretarz stanu za czasów Nixona, drugi za czasów Reagana, napisali niedawno w „Washington Post”, że nie ma konieczności, by Ukraina i Gruzja za wszelką cenę zostały członkami NATO. Moim zdaniem mają rację. Jest wiele innych, lepszych sposobów na zapewnienie tym krajom niezależności oraz na ustabilizowanie Kaukazu.

[b]To znaczy, że prezydent Francji nie wesprze w przyszłości starań Ukrainy i Gruzji o wejście do planu działań na rzecz członkostwa w NATO? [/b]

Będzie się temu sprzeciwiał tak jak Niemcy oraz wiele innych krajów Unii Europejskiej. Kryzys w Osetii tylko umocnił Sarkozy’ego w przekonaniu, że przyjęcie Ukrainy i Gruzji do NATO jest złym pomysłem. Nie możemy machać czerwoną płachtą przed nosem Rosji, jeśli nie jesteśmy równocześnie gotowi bronić naszych pomysłów i ambicji, kiedy stanie się to konieczne. Trzeba znaleźć porozumienie z Rosją, które zagwarantuje Gruzji i Ukrainie status krajów neutralnych. O członkostwie w NATO nie może być mowy.

[b]To nie jest rozwiązanie, na które liczą te dwa kraje. [/b]

Nie jestem pewien, czy większość Ukraińców chce zostać członkami NATO, ale przypuśćmy – że tak. Ukraina i Gruzja są suwerennymi państwami mającymi teoretycznie prawo do tego, by decydować, do których sojuszów chcą należeć. Jednak są sprawy, które musimy w tym przypadku wziąć pod uwagę. Wyobraźmy sobie, że Meksyk i Kanada decydują się nagle na wystąpienie z NATO i przystępują do sojuszu wojskowego zdominowanego przez Rosję. Jaka byłaby reakcja USA? Stany Zjednoczone by się temu ostro sprzeciwiały, nawet jeśli skończyłoby się to podziałem terytorium obu wymienionych krajów. I miałyby rację. Żadne mocarstwo nie może pozwolić na to, by kraje z nim sąsiadujące przyłączyły się do wrogiego mu sojuszu militarnego. Kissinger i Schultz mieli odwagę powiedzieć, że pomysł poszerzenia NATO do granic Rosji jest nieodpowiedzialny i nie do zrealizowania. Nadszedł czas, by o tym zapomnieć raz na zawsze, zanim Ukraina i Gruzja całkowicie zdyskredytują NATO. Wyobraźmy sobie, że w chwili wybuchu wojny w Osetii oba kraje byłyby członkami sojuszu północnoatlantyckiego. Czy NATO ruszyłoby im na pomoc? Mało prawdopodobne. Jak można chcieć demonstrować swoją bezsilność? Nikt nie zaryzykuje konfliktu zbrojnego z Moskwą. Po co więc udawać? Dajmy sobie spokój, nie mówmy już o tym.

[b]Wygląda na to, że Gruzja i Ukraina zapłacą wysoką cenę za nową „Realpolitik” prezydenta Francji.[/b]

Tak? Rzeczywiście? Bo Polska jest gotowa walczyć z bronią w ręku o niepodległość Gruzji? To chyba żart? Polityka nie polega na przyjmowaniu różnego rodzaju efektownych postaw, tylko na wyznaczaniu konkretnych celów, które są do osiągnięcia. To, co się liczy, to wyniki. W tej chwili naszym celem powinna być stabilizacja regionu. Jak możemy ten cel zrealizować? Na pewno nie upierając się przy poszerzeniu NATO, bo to nie zagwarantuje Gruzji i Ukrainie ani pokoju, ani niezależności. Jeśli uda nam się zawrzeć tę umowę z Rosją, to Gruzja i Ukraina staną się platformą wymian gospodarczych między Unią a Rosją oraz symbolem udanego porozumienia między dwoma największymi mocarstwami europejskiego kontynentu. To trudny cel? Owszem, ale poszerzenie NATO na pewno nam nie posłuży. Wtedy Rosja na dobre odwróci się od Europy i zwróci ku takim krajom jak Chiny i Iran. Na tym nie może nam zależeć.

[b]Czy czeka nas nowa oś Paryż – Moskwa?[/b]

Mam nadzieję, że czeka nas udane partnerstwo z Rosją. Korzystne zarówno dla nas, jak i dla niej. Reszta to fantazje, i wasz rząd bardzo dobrze o tym wie. Przestańmy robić z siebie idiotów!

[i]Bernard Guetta jest komentatorem politycznym tygodnika „L’Express” i włoskiego dziennika „La Repubblica”, były korespondent francuskiej prasy w Polsce [/i]

[b]Na początku swego mandatu prezydent Francji Nicolas Sarkozy obiecywał, że będzie prowadził bardziej stanowczą politykę wobec Moskwy niż jego poprzednik Jacques Chirac. Jest jednak wręcz odwrotnie...[/b]

Kandydat na prezydenta Sarkozy a prezydent Sarkozy to nie to samo. Kandydat Sarkozy chciał zrobić z praw człowieka centralny punkt swej polityki zagranicznej. Prezydent Sarkozy jednak szybko zrozumiał, że jeśli będzie pomijał kraje, które nie szanują państwa prawa, to będzie musiał zrezygnować z kontaktów z takimi potęgami jak Chiny, Rosja czy Arabia Saudyjska. Jego postawa się więc zmieniła. Szczególnie wobec Rosji, od chwili wybuchu konfliktu w Osetii Południowej. Sarkozy słusznie uważa, że prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili popełnił poważny błąd, gdy siłą usiłował odzyskać separatystyczną republikę. W ten sposób dał Moskwie pretekst do agresji, na który czekała. Sarkozy uważa też, że problem Osetii Południowej jest drugorzędny. Nie chce, by spór o nią oraz o Abchazję zakłócił odnowione w połowie lata negocjacje między Unią Europejską i Rosją. Jak prawie wszyscy unijni przywódcy prezydent Francji uważa, że stabilizacja stosunków z Rosją tylko posłuży Unii Europejskiej. Unia potrzebuje pewności co do trwałości rosyjskich dostaw energetycznych. Bylibyśmy głupi, gdybyśmy dopuścili do powstania napięcia lub wręcz konfliktu z Moskwą. Musimy osiągnąć z nią jakiś „modus vivendi”. To w końcu nie nazistowskie Niemcy, które marzą o tym, by podbić Europę i nas wszystkich zniewolić. W tym niepewnym świecie zarówno Amerykanie, jak i Europejczycy potrzebują Rosji, jeśli chcą rozwiązać tak poważne problemy jak Iran, Bliski Wschód czy Afganistan.

Pozostało 83% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022