– Wszyscy Amerykanie modlą się za niego. To jest mój wielki przyjaciel. Jestem pewien, że wyjdzie z tego, to mocny człowiek – zapewniał Donald Trump.
Po raz pierwszy w poniedziałek posiedzenie kryzysowe rządu poprowadził jednak szef brytyjskiej dyplomacji 46-letni Dominic Raab. Syn czeskiego Żyda, który uciekł w 1938 r. do Wielkiej Brytanii po zawarciu przez Zachód układu monachijskiego z Hitlerem, już w kampanii przed referendum w 2016 r. był zwolennikiem brexitu, choć wielką karierę polityczną zaczął dopiero w maju 2018 r., gdy Theresa May mianowała go ministrem ds. wyjścia kraju z Unii.
Jednak nawet, jeśli Raab był uważany za potencjalnego następcę Johnsona, to bliski torysom „Daily Telegraph" ostrzega, że już zaczęła się walka o to, kto ma przejąć schedę po premierze. Dominic Cummings, najważniejszy doradca Johnsona, autor strategii wielkiego zwycięstwa torysów w wyborach parlamentarnych w grudniu 2019 r. i wyprowadzenia kraju z Unii miesiąc później, sam złapał koronawirusa. Ważną rolę mogą teraz także odgrywać szef gabinetu Johnsona Michael Gove i minister zdrowia Matt Hancock.
Zastąpić szefa rządu, polityka o charyzmatycznej osobowości, nie będzie jednak łatwo. Tym bardziej że z końcem roku kończy się też okres przejściowy w relacjach ze Wspólnotą i jeśli nie uda się zawrzeć nowej umowy o współpracy z kontynentem, brytyjską gospodarkę czeka kolejny dotkliwy cios. Bo i bez tego zdaniem banku Nomura królestwo zmierza do najgłębszego kryzysu od 1921 r. ze spadkiem dochodu narodowego sięgającym niemal 8 proc. i bezrobociem, które dotknie 6 mln osób, 21 proc. siły roboczej.
Ale być może szef rządu do pewnego stopnia ponosi konsekwencje własnej nieostrożności. Pod wpływem Cummingsa oraz głównego doradcy naukowego rządu Patricka Vallance'a, premier długo hołdował teorii „zbiorowej odporności". zgodnie z która, jeśli ok. 70 proc. społeczeństwa szybko złapie wirusa i zbuduje odporność, to choroba przestanie być groźna. Premier dopiero 16 marca zaczął apelować o unikanie pubów i pracę zdalną, a twarde prawo w tej sprawie wprowadził jeszcze później. Dziś Wielka Brytania ma ok. 10 razy więcej osób zarażonych koronawirusem i ok. 50 razy więcej zmarłych niż Polska. Zdaniem „New York Timesa" ta różnica w skuteczności walki z epidemią powoduje, że zauważalna część spośród ok. 800 tys. Polaków mieszkających na Wyspach zdecydowała się na powrót do kraju.
Opinia dla „rz"
Mark Francois, przewodniczący eurosceptycznej frakcji Partii Konserwatywnej (ERC)