Wczoraj wieczorem głosowanie nie było możliwe. Jak informował komunikat, „serwer był przeciążony”.

Strona „Hańba Rosji” ([link=http://badnameofrussia.ru/]badnameofrussia.ru[/link]) miała wybrać postać historyczną, która przyniosła państwu największy wstyd. Powstała w odpowiedzi na zorganizowany z ogromnym rozmachem, zakończony niedawno konkurs „Imię Rosji”, którego celem było zapędzenie mas do wybrania narodowego symbolu. Laur zdobył średniowieczny książę Aleksander Newski, choć deptali mu po piętach Piotr Stołypin i Józef Stalin.

Przedwczoraj portal [link=http://newsru.com/]newsru.com[/link] informował o prowadzeniu Putina, do wieczoru premier zebrał 2325 głosów. Niedługo potem - choć strona działała - nie można już było głosować. Potem wyłączono ją w ogóle. W środę na stronie pojawiła się informacja, że nieoczekiwana popularność przedsięwzięcia przerosła założycieli, którzy nie mają ani czasu, ani sił, by dalej go obsługiwać, w związku z czym wystawiają go na sprzedaż. Następnie napis zniknął, ale znów wyłączono opcję głosowania. Mimo problemów technicznych wczoraj wieczorem Władimir Putin miał już 7495 głosów. Do pierwszej piątki weszli oprócz niego Borys Jelcyn, Anatolij Czubajs, Michaił Gorbaczow i rosyjska Paris Hilton - Ksenia Sobczak. W końcu strona przestała się w ogóle wyświetlać, a serwer informował, że jest przeciążony.

– To wygląda na klasyczny atak hakerów – mówi „Rz” politolog Władimir Pribyłowski. - Śledziłem sprawę, bo sam od dwóch dni próbuję się zarejestrować - dodaje. Ponieważ założyciele portalu się nie ujawnili, rozpoczęły się spekulacje na temat tego, kim są. Według najbardziej śmiałych teorii mogli to być nawet właściciele stron pornograficznych. - To wygląda na inicjatywę kogoś z kręgów opozycji - twierdzi Pribyłowski.

– My nie mamy z tym nic wspólnego – mówi z kolei „Rz” jeden z liderów rosyjskiej opozycji Garri Kasparow. – Być może to ktoś z naszych stronników, ale to nie nasza robota – dodaje. Z punktu widzenia opozycji – przekonuje Kasparow – urządzanie głosowania w Internecie nie ma sensu. – Kreml mógłby nasłać na stronę swoich ludzi i przesądzić o wynikach głosowania. To z pewnością nie byłoby miarodajne – przekonuje.