Kierowana przez kanclerz chadecja wygrała wczorajsze przedterminowe wybory w Hesji. Z pierwszych danych wynika, że CDU zdobyła 37,5 proc., SPD – 23,5, a liberalna FDP – 17 proc.

– Taki wynik wyborów ma wielkie symboliczne znaczenie. Będzie miał wpływ na szereg tegorocznych elekcji oraz wrześniowe wybory do Bundestagu – mówi Gerd Langguth, biograf pani kanclerz. Nie jest jasne, czy tym razem do parlamentu Hesji wejdzie ugrupowanie Lewicy. Tworzący tę partię postkomuniści z byłej NRD oraz dysydenci z SPD na zachodzie kraju muszą się jednak pożegnać z marzeniami o współrządzeniu w pierwszym niemieckim landzie na zachód od Łaby. Rok temu Lewica z trudem, ale przekroczyła próg wyborczy i liczyła na to, że SPD, wbrew przedwyborczym obietnicom, zdecyduje się na wprowadzenie Lewicy na polityczne salony. Najpierw w Hesji, a potem, po wyborach do Bundestagu, na szczeblu federalnym. Targi trwały przez rok i zakończyły się decyzją o przedterminowych wyborach.Wczorajszy sukces CDU i FDP może pogrzebać także szanse przyjaznej Polsce pani Gesine Schwan (SPD) na prezydenturę. W wyniku wyborów w Hesji zwiększa się bowiem przewaga zwolenników obecnego prezydenta Horsta Köhlera w Zgromadzeniu Narodowym (połączone izby parlamentu plus delegaci landów), które w maju wybierze prezydenta. Schwan może nadal liczyć na głosy Lewicy, ale nie wystarczy to zapewne na pokonanie Horsta Köhlera. Hesją rządzić będzie przez najbliższe pięć lat koalicja CDU i FDP. Jest to wymarzony przez CDU/CSU i liberałów układ koalicyjny także na szczeblu federalnym. Obserwatorzy ostrzegają jednak, aby wyników wyborów w Hesji nie traktować jako próby generalnej przed wyborami do Bundestagu. Przypominają, że prawie cztery lata temu w sondażach chadecja miała przewagę dziesięciu punktów procentowych nad socjaldemokratami, która w wieczór wyborczy stopniała do jednego punktu. Stąd wzięła się obecna koa-licja rządząca, przymusowa współpraca dwu przeciwstawnych obozów politycznych. Obie strony chcą ją w tym roku zakończyć.