Termin posiedzenia był dwukrotnie zmieniany. Najpierw miało do niego dojść w listopadzie, później w grudniu.
Władze w Mińsku oczekują, że Moskwa dotrzyma obietnicy i prześle drugą ratę kredytu w wysokości miliarda dolarów na wsparcie białoruskiej gospodarki. Pierwsza, również w wysokości miliarda dolarów, została przekazana w listopadzie.
„Na pożyczce pomoc Rosji się nie kończy. Mimo kryzysu finansowego i szukania oszczędności, rosyjski rząd nie zamierza uszczuplać budżetu ZBiR. Za wsparcie finansowe Kreml będzie jednak liczył na ustępstwa. Polityczne, nie gospodarcze” – pisał rosyjski dziennik „Kommiersant”.
– W zamian za kredyt i tańszy gaz rosyjskie władze będą oczekiwać od Mińska uznania niepodległości Abchazji i Osetii Południowej, kompromisu w sprawie utworzenia wspólnego systemu obrony przeciwrakietowej, dopuszczenia rosyjskiego kapitału do przejęcia białoruskich strategicznych przedsiębiorstw – wylicza w rozmowie z „Rz” miński politolog Walery Karbalewicz. – No i oczywiście politycznej lojalności administracji Łukaszenki – dodaje.
Po sierpniowej wojnie rosyjsko-gruzińskiej o Osetię Południową Łukaszenko był powściągliwy w sprawie statusu dla zbuntowanych prowincji Gruzji. Odpowiadał, że tą kwestią powinien się zająć nowy parlament (wybory odbyły się 28 września). Zdaniem białoruskich ekspertów, chciał w ten sposób przekonać Europę, że Mińsk należy wspierać. I 12 stycznia Międzynarodowy Fundusz Walutowy przyznał Białorusi 2,4 mld dolarów.