Kąpiel krokodyli w wodzie z reaktorów

W niewielkiej miejscowości Pierrelatte na południu Francji trwają próby pogodzenia zwolenników produkcji energii atomowej oraz walczących o ochronę środowiska naturalnego ekologów. Od kilkunastu lat działa tam elektrownia atomowa i... największa w Europie farma krokodyli

Publikacja: 05.02.2009 15:25

Krokodyle leżą leniwie, robiąc wrażenie martwych. Ożywiają się jedynie w porze karmienia

Krokodyle leżą leniwie, robiąc wrażenie martwych. Ożywiają się jedynie w porze karmienia

Foto: Rzeczpospolita, Roman Czejarek

Red

W gigantycznej szklarni, w temperaturze jak w równikowych tropikach, ratowane są od wyginięcia rzadkie gatunki krokodyli i aligatorów. Dla ekologów, naukowców oraz zwykłych miłośników przyrody to prawdziwy raj. Farma może istnieć tylko dzięki gorącej wodzie i taniej energii z elektrowni. Mówiąc inaczej, jeżeli obrońcy środowiska zaczną protestować przeciwko reaktorom, zakład może zablokować dostawy i niezwykłą hodowlę trzeba będzie zamknąć. Na razie strony się porozumiały, co cieszy przede wszystkim turystów. Bo farma jest zdecydowanie największą atrakcją regionu i przyciąga mnóstwo zwiedzających.

W wielkim holu pełnym pamiątkowych folderów, pluszowych krokodyli, filmów DVD o ochronie przyrody, breloczków i setek innych gadżetów przygotowanych z myślą o gościach biega tłum rozkrzyczanych dzieci. To kolejna szkolna wycieczka przywieziona tu na niecodzienną lekcję przyrody połączoną z demonstracją zasad ochrony środowiska.

– Takich grup mamy nawet kilka jednego dnia – mówi z dumą młoda przewodniczka odpowiedzialna za oprowadzanie turystów. – Najpierw opowiadamy im o życiu krokodyli w naturalnym środowisku, potem pokazujemy, jak się rozmnażają i jak rosną, a na koniec wprowadzamy gości do głównej hali pełnej naszych podopiecznych. Najlepiej przyjechać we wtorek lub piątek, bo wtedy karmimy zwierzęta i można się dostać na specjalny pokaz.

[srodtytul]Na prawdziwych mokradłach[/srodtytul]

Główna hala ma powierzchnię ponad 6500 metrów kwadratowych. Projektanci zrobili wszystko, by upodobnić ją do prawdziwego, naturalnego środowiska. We wnętrzu odtworzone zostały afrykańskie, trochę śmierdzące zgnilizną, mokradła. Posadzono oryginalne rośliny, wśród których najwięcej zainteresowania budzi bajecznie kolorowa, zapylana nocą przez ćmy plumeria. Uwagę najmłodszych przyciągają też mięsożerne, żywiące się owadami dzbaneczniki. Tuż obok rosną sprowadzone z Egiptu papirusy.

W wielkiej hali zbudowano wodospady zasilające świeżą wodą sztuczne stawy oraz przygotowano wynurzające się z bagien piaszczyste wysepki. Turyści przyglądają się krokodylom, spacerując po pomostach zawieszonych kilka metrów nad zwierzętami. Przed wypadnięciem chronią ich specjalne barierki.

[srodtytul]Wrażenie jest niesamowite [/srodtytul]

– w błocie wylegują się dziesiątki krokodyli! Olbrzymie, kilkumetrowe gady, zbite w gromady, cielsko przy cielsku. Leżą bez ruchu, wyglądają jak sztuczne. Mało kto wie, że krokodyl potrafi trwać w bezruchu wiele godzin. – Jedyne, co się czasami rusza, to oczy – tłumaczy przewodniczka. – Proszę zobaczyć, że te pozornie obojętne zwierzęta cały czas uważnie nas obserwują.

Czasami też jeden lub drugi krokodyl otwiera powoli paszczę, pokazując dwa rzędy białych lśniących ostrych zębów.

– W ten sposób reguluje sobie temperaturę ciała podobnie jak pies, który zgrzany odpoczywa z wywieszonym językiem – wyjaśnia opiekunka z farmy.

[srodtytul]Ciepła woda z atomów[/srodtytul]

Pierwsze zwierzęta – 335 małych krokodyli z Johannesburga w RPA – przywieziono do Pierrelatte w 1991 roku. Ich podróż była przygotowana bardzo starannie. Krokodyle leciały każdy w oddzielnym pojemniku, w stałej temperaturze 27 st. C. Wszystkie przeżyły, co było wielkim osiągnięciem.

W Pierrelatte urządzono laboratoria, zaplecze dla naukowców oraz wylęgarnię małych krokodyli. Farma początkowo była otwarta dla naukowców i studentów, dopiero trzy lata później wpuszczono pierwszych turystów.

Woda w bagnach i jeziorach na farmie ma, bez względu na porę roku, temperaturę od 28 do 32 st. C. To produkt uboczny z zakładu, który nie jest zwykłą elektrownią atomową, lecz skomplikowaną technologicznie fabryką wzbogacania uranu. Operatorem zakładów jest międzynarodowa francusko-belgijsko-hiszpańsko-szwedzka kompania EURODIF, założona jeszcze w latach 70. XX wieku przez bogate kraje europejskie, które chciały wzbogacać na potrzeby energetyki uran ze złóż francuskich. Reaktor w Pierrelatte jest tylko jednym z wielu reaktorów we Francji. Warto pamiętać, że ten kraj aż 75 proc. swojego zapotrzebowania na energię czerpie z energetyki atomowej, co jest absolutnym światowym rekordem.

[srodtytul]Po zębach je poznacie[/srodtytul]

Dziś na farmie zobaczyć można ponad 350 krokodyli i kilkadziesiąt żółwi. Na tablicach rozmieszczonych wzdłuż ścieżki dla turystów można przeczytać informacje o poszczególnych rodzinach krokodyli: krokodylowatych, aligatorach (wśród nich są groźne kajmany) oraz gawialach. Kluczem do rozpoznania są groźne szczęki. Tylko krokodylowate po zamknięciu pyska pozostawiają na widoku imponujących rozmiarów kły, czyli dolne czwórki. Aligatory i gawiale mają zęby dobrze ukryte. Ale gdy otworzą paszczę, trzeba trochę policzyć. W żuchwie aligatora jest aż 40 zębów, u gawiali zdecydowanie mniej, bo niecałe 30. Najciekawsze, że wszystkie krokodyle zęby są zawsze w znakomitym stanie, bo kiedy nawet któryś z nich się zepsuje lub wypadnie, na jego miejsce szybko wyrasta nowy! Tylko pozazdrościć.

[srodtytul]Kłap, i po króliku[/srodtytul]

Karmienie krokodyli na farmie to widok dość makabryczny. Olbrzymie gady wyczuwają, kiedy na pomoście pojawia się pracownik ze świeżym mięsem. Nieruchome krokodyle na widok jedzenia potrafią błyskawicznie rzucić się do przodu, by chwycić swoją porcję. Wystarczy jedno kłapnięcie szczęką, by kurczak lub królik rzucony w całości wylądował w żołądku gada. Strzelają migawki aparatów, błyskają flesze.

Podobno na początku istnienia farmy krokodyle i aligatory karmiono żywymi zwierzętami, jak w naturze. Ale ze względu na protesty ekologów i wrażliwych turystów z czasem z tego zrezygnowano.

[srodtytul]Powrót do Afryki i Azji[/srodtytul]

– Dla zainteresowanych mamy ścieżki edukacyjne – zachwala przewodniczka. Dzieci lubią na przykład zabawę polegająca na wkładaniu dłoni do tajemniczej skrzynki. Mogą dotknąć tam prawdziwej krokodylej skóry. Inna zabawa polega na dopasowywaniu śladów zostawianych przez gady na piasku do wzorów pozwalających na ich identyfikację i prawidłowe nazwanie.

Farma krokodyli bierze udział w akcjach ochrony zwierząt na całym świecie. Coraz częściej gady transportowane są nie z Afryki, Azji czy Ameryki do Francji, lecz w przeciwnym kierunku

– te urodzone i wychowane na farmie trafiają do naturalnego środowiska, tam gdzie ich populacja jest zagrożona.

Zielone gady to niejedyna atrakcja farmy w Pierrelatte. Dostęp do taniej energii stwarza okazję do hodowania pod szklanym dachem prawie 600 rzadkich gatunków roślin. Od kilku lat do Francji zwożone są potrzebujące ochrony żółwie. Pod sufitem latają egzotyczne ptaki, obok pomostów nad krokodylami zobaczyć można kwitnące bananowce, a dodatkową atrakcję stanowią egzotyczne kwiaty. Przy farmie powstają następne obiekty korzystające z taniej energii i nadmiaru ciepłej wody. Najnowszy pomysł to podgrzewane tropikalne akwaria.

[ramka][srodtytul]W Internecie[/srodtytul]

[link=http://www.lafermeauxcrocodiles.com]www.lafermeauxcrocodiles.com[/link]

[/ramka]

[ramka][srodtytul]Ile to kosztuje[/srodtytul]

Farma krokodyli otwarta jest przez cały rok. Od marca do sierpnia można ją zwiedzać od 9.30 do 19, a od października do lutego od 9.30 do 17. Bilet dla osoby dorosłej kosztuje 11 euro, dla dziecka do 12 lat – 7 euro.

Do Pierrelatte można dojechać autostradą A7 (odcinek Orange – Valence). Gdyby ktoś miał problemy z odnalezieniem zjazdu z głównej drogi, wystarczy po prostu wypatrywać kominów oraz olbrzymich betonowych chłodni elektrowni jądrowej. Ich widok nie pozwala zapomnieć, dzięki komu i czemu działa farma.[/ramka]

W gigantycznej szklarni, w temperaturze jak w równikowych tropikach, ratowane są od wyginięcia rzadkie gatunki krokodyli i aligatorów. Dla ekologów, naukowców oraz zwykłych miłośników przyrody to prawdziwy raj. Farma może istnieć tylko dzięki gorącej wodzie i taniej energii z elektrowni. Mówiąc inaczej, jeżeli obrońcy środowiska zaczną protestować przeciwko reaktorom, zakład może zablokować dostawy i niezwykłą hodowlę trzeba będzie zamknąć. Na razie strony się porozumiały, co cieszy przede wszystkim turystów. Bo farma jest zdecydowanie największą atrakcją regionu i przyciąga mnóstwo zwiedzających.

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022