Jeszcze przed wyjazdem na swoje pierwsze zagraniczne tournee, którego ostatnim etapem były Chiny, nowa szefowa dyplomacji USA mówiła wprost: oś Waszyngton – Pekin to najważniejsza dwustronna relacja na świecie. Jej trzydniowy pobyt w Pekinie miał służyć nadaniu tej relacji nowego tonu. Najważniejszą nutą w tym nowym tonie była niewątpliwie ekologia. – Pracujmy razem nad przyszłością opartą na czystej energii – wezwała Chińczyków Hillary Clinton podczas internetowej dyskusji zorganizowanej przez dziennik „China Daily”. Powstrzymanie zmian klimatycznych to jeden z priorytetów Baracka Obamy. Bez współpracy Chin, które wyprzedziły już USA w czołówce niechlubnej listy największych producentów gazów cieplarnianych, niewiele można w tej kwestii zrobić. Sekretarz stanu mówiła o tym zarówno podczas rozmów z chińskim przywódcą partii i państwa Hu Jintao oraz premierem Wen Jiabao, jak i podczas wystąpień przed szerszą publicznością. Namawiała do przejścia na czystsze źródła energii. – Nie chcemy, byście popełniali te same błędy, które my kiedyś popełniliśmy – wyjaśniała internautom.
– Obie strony są przekonane, że energia i środowisko będą odgrywać coraz istotniejszą rolę w rozwoju dwustronnych relacji – potwierdził odpowiednik pani ClintonYang Jiechi, były ambasador Chin w Waszyngtonie.
Innym ważnym tematem była wspólna walka ze światowym kryzysem finansowym. Clinton wezwała Chiny, które już teraz są największym zagranicznym wierzycielem amerykańskiego rządu, by zainwestowały więcej w amerykańskie obligacje skarbowe. – Niemożność uzdrowienia naszej gospodarki nie byłaby w interesie Chin. Siedzimy w tej samej łodzi i na szczęście wiosłujemy w tym samym kierunku – mówiła w wywiadzie dla szanghajskiej telewizji.
Wśród ważnych spraw, które Hillary Clinton omawiała w Pekinie, była ewentualna pomoc w wywieraniu presji na kraje pracujące wbrew protestom USA nad własną bronią nuklearną – Iran i Koreę Północną.
Szefowa amerykańskiej dyplomacji dała też jasno do zrozumienia, że nowa administracja nie zamierza robić wielkiego problemu z praw człowieka. Stwierdziła, że choć USA muszą nadal nalegać na ich przestrzeganie, to prawa te nie mogą stać się przeszkodą w rozwoju innych „obszarów dyskusji” między Waszyngtonem i Pekinem. Minister Yang przyjął tę deklarację z zadowoleniem. Mówił, że Pekin będzie kontynuował dialog w sprawie praw człowieka, ale musi być on oparty na „równości i wzajemnym szacunku”. – To wielkie rozczarowanie, wiązaliśmy ogromne nadzieje z panią Clinton i administracją Obamy – oświadczyła dyrektor mającej siedzibę w Waszyngtonie organizacji Chińscy Obrońcy Praw Człowieka Renee Xia. Na czas wizyty Clinton wielu dysydentów znalazło się podobno w aresztach domowych.