Na obwarowaną posiadłość Mohammeda Jusufa, lidera sekty Boko Haram, nazywanej „Nigeryjskim Talibanem”, spadły tysiące pocisków. Głównej twierdzy sekty broniło około 250 bojowników. Późnym popołudniem bitwa była wciąż nierozstrzygnięta. W całym mieście Maiduguri trwała obława na innych rebeliantów od Jusufa, którzy zaciekle bronili się w domach, meczecie i na dworcu kolejowym. Dowódca sił rządowych, generał Saleh Maina, wezwał cywilów do pozostania w domach, ale wielu mieszkańców uciekało w popłochu z miasta.
W ciągu ostatnich czterech dni w walkach wojska i policji z talibami zginęło według oficjalnych danych co najmniej 260 ludzi. Podejrzewa się, że ostateczna liczba ofiar będzie znacznie wyższa - w samym Maiduguri doliczono się już 103 zabitych, w tym 90 rebeliantów oraz 13 po stronie rządowej.
Nigeryjski rząd zdecydował się na ofensywę przeciw bojówkom Jusufa, ponieważ coraz śmielej atakowały one urzędy państwowe i posterunki policji. W niedzielę oddział Boko Haram napadł na posterunek w prowincji Bauchi, ale policjantom udało się odeprzeć atak. W odpowiedzi siły rządowe przeprowadziły serię aresztowań liderów sekty. Islamiści chwycili za broń i walki rozlały się na obszar czterech stanów: Bauchi, Jobe, Kano i Borno. Korzystając z chaosu, bojówkarze Boko Haram spalili wiele kościołów chrześcijańskich.
Ludność 140-milionowej Nigerii dzieli się niemal równo po połowie na chrześcijan i muzułmanów. Ci drudzy zamieszkują północ kraju. Spośród 36 stanów Nigerii w 10 wprowadzono już islamskie prawo szarijatu. Boko Haram to jednak nie wystarczało; wzorem afgańskich talibów jej liderzy chcieli wyplenić wszelkie przejawy nieislamskiej kultury i zbudować nowe państwo według zaleceń proroka Mahometa. Według sekty rząd centralny jest „ogłupiony zachodnimi ideami” i stanowi przeszkodę dla przekształcenia kraju w państwo islamskie.
Nigeryjski prezydent Umaru Yar'Adua powiedział, że nakazał armii szybką akcję, by „zdławić rebelię w zarodku”. – Ci ludzie coraz bardziej penetrowali społeczeństwo, rozdawali broń, uczyli nowych adeptów, jak używać środków wybuchowych. Wszystko po to, by zakłócać spokój i w przestępczy sposób wykorzystywać resztę Nigeryjczyków – podkreślił. Zdaniem obserwatorów, atakując posterunki policji, przywódcy Boko Haram chcieli tylko sprawdzić wartość bojową swoich oddziałów. Nie spodziewali się, że rząd zareaguje w tak energiczny sposób, nakazując armii likwidację całej sekty.