– Chcemy, by młodociani nie pojawiali się na ulicach i w nocnych klubach po 22.00 w czasie roku szkolnego oraz po godzinie 23.00 w wakacje. Wiemy, że wielu z nich odwiedza lokale nocne, a ich zabawa polega na piciu, paleniu oraz wszczynaniu burd – tłumaczył Ołeksij Kosariew, prezes ukraińskiego Komitetu ds. Zwalczania Przestępczości.

Kosariew jest autorem projektu ustawy o wprowadzeniu godziny policyjnej dla dzieci poniżej 16. roku życia, który we wrześniu trafi do parlamentu. – Musimy coś zrobić, bo pobłażliwość ze strony rodziców sprzyja wzrastaniu przestępczości wśród młodzieży – stwierdził.

Pomysł krytykują obrońcy praw człowieka. – W ten sposób ogranicza się wolność dzieci. Godzinę policyjną można stosować tylko w skrajnych wypadkach, na przykład wprowadzając stan nadzwyczajny – mówi Wołodymyr Jaworiwski z frakcji parlamentarnej premier Julii Tymoszenko. Jego zdanie podzielają komuniści, którzy twierdzą, że „niedemokratyczne zakazy” tylko zmobilizują młodych do nocnych wypadów.

W lipcu godzinę policyjną chciały wprowadzić władze Kijowa. Tłumaczyły, że tylko w tym roku miejscowa milicja odnotowała 600 przestępstw z udziałem niepełnoletnich. Plan nie został jednak zrealizowany. Młodzi mieszkańcy ukraińskiej stolicy w rozmowach z gazetą „Komsomolskaja Prawda” uznali ten pomysł za „poroniony”. – O godz. 22.00 dopiero zaczynamy zbierać się w parku. I jak oni chcą nas rozpędzać po domach? Siłą? Są wakacje, mamy prawo do wypoczynku – mówił dziennikowi 16-letni mieszkaniec prestiżowej dzielnicy Podoł.

Niedawno godzinę policyjną wprowadziły władze m.in. Chersonia i Żytomierza. Radni wzięli przykład z rosyjskiego Stawropola, gdzie przepis ten obowiązuje od kilku miesięcy.