Kiedy pełniąca rolę gospodarza programu modelka zapytała 32-letniego bankiera, czy jest gotów przepłynąć jezioro z ważącym 7 kilogramów plecakiem, ambitny mężczyzna się nie wahał. Już wcześniej stracił miejsce w programie, a od wykonania zadania zależało, czy zostanie do niego powtórnie przyjęty.
Pakistańczyk Saad Khan był doświadczonym pływakiem, ale zadanie go przerosło. Kilkaset metrów od brzegu zaczął tonąć. Kiedy wołał o pomoc, operatorzy nie przestawali kręcić. Zanim ekipa filmowa i inni uczestnicy ruszyli na ratunek, mężczyzna zniknął w mętnych wodach jeziora w Tajlandii, gdzie kręcono program. Osierocił czwórkę dzieci.
Po wypadku, do którego doszło w połowie sierpnia, w Pakistanie rozpętała się burza. Media zarzucają organizatorom, że ważniejsze dla nich było kręcenie dramatycznego ujęcia niż ratowanie tonącego. Firma Unilever, która sponsoruje program, oświadczyła, że nie poczuwa się do winy za śmierć zawodnika, ale udzieli wsparcia jego rodzinie.
Do podobnej tragedii doszło w maju tego roku na planie bułgarskiej wersji programu „Survivor”. Jednym z uczestników show, w którym najsprawniejszy fizycznie zawodnik ma szansę wygrać duże pieniądze, był 53-letni Nonczo Wodeniczarow, burmistrz miasteczka Radnewo. Wykonując jedno z zadań, zmarł na atak serca. Producenci nie ujawnili, jakie zadanie dostał do wykonania.
[srodtytul]Schyłek gatunku[/srodtytul]