W drugim dniu EKF uczestnicy kongresu dyskutowali m.in. o problemach w finansowaniu rozwoju firm w obecnych, turbulentnych czasach.

– Po dekadach globalnej integracji wchodzimy w epokę fragmentacji i strategicznej rywalizacji. Napięcia geopolityczne i protekcjonizm podważają fundamenty swobodnego przepływu kapitału i handlu oraz odbijają się na rynkach finansowych i działalności biznesu, stawiając przedsiębiorstwa przed nowymi, złożonymi realiami. W tym kontekście kluczowe staje się pytanie o perspektywy finansowania dalszego rozwoju – powiedział Cezary Szymanek, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”, otwierając debatę „Finansowanie rozwoju biznesu w turbulentnych czasach”.

Zapytał uczestników, czy w ostatnim czasie firmy i instytucje, które reprezentują, zrezygnowały z podjęcia jakichś działań, które wcześniej by podjęły.

– KUKE zabezpiecza transakcje w Ukrainie. I dosłownie w poniedziałek wstrzymaliśmy dużą transakcję, ponieważ Ukraina ogłosiła techniczną niewypłacalność – stwierdziła Katarzyna Kowalska, wiceprezes Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE).

– O ile dzięki elastyczności firm jakoś sobie poradziliśmy w czasie pandemii, o tyle wojna w Ukrainie jest dużym problemem w przypadku inwestycji – powiedział Michał Sobolewski, wiceprezes PKO BP.

Mirosław Czekaj, prezes Banku Gospodarstwa Krajowego, mówił o drugiej stronie medalu. Zwracał uwagę, że sytuacja geopolityczna, niestabilność jest powodem do radykalnej zmiany w nastawieniu do finansowania przemysłu obronnego, wszystkiego, co jest związane z budowaniem odporności, bezpieczeństwa energetycznego Polski i wsparcia odbudowy Ukrainy. – To pakiet, który nie istniałby w takich wymiarach, gdybyśmy cofnęli się o pięć lat. Co więcej, teraz podejmowane są decyzje o tworzeniu nowych mechanizmów, np. funduszu bezpieczeństwa i obronności, który będzie zasilał budowę zabezpieczeń dla ludności i infrastruktury krytycznej – mówił.

Brak kapitału na wielkie inwestycje

Czy dziś jest trudniej pozyskać finansowanie? – pytał Cezary Szymanek. Odpowiadając, Tadeusz Białek, prezes Związku Banków Polskich (ZBP), przywołał raport Draghiego, który wskazywał, że Europa stoi przed ogromnymi inwestycjami, rzędu 800 mld euro rocznie, niezbędnymi do zmniejszenia luki innowacyjnej, zwiększenia konkurencyjności, zielonej transformacji i wzmocnienia bezpieczeństwa. To potężne wyzwanie.

– U nas szczególnym wyzwaniem jest zwiększenie innowacyjności gospodarki. To wymaga ogromnych nakładów inwestycyjnych. Tymczasem borykamy się z niewystarczającymi kapitałami sektora bankowego, nie jesteśmy więc w stanie podjąć wyzwań związanych z finansowaniem ogromnych projektów inwestycyjnych – zauważył Mirosław Czekaj. Przytoczył wyliczenia ZBP, które pokazują, że polskie banki z aktualnymi kapitałami nie byłyby w stanie sfinansować pojedynczo większej inwestycji niż 53 mld zł, co przekładałoby się na 28 proc. budowy elektrowni atomowej, 48 proc. budowy CPK czy 27 proc. kosztów rozwoju sieci energetycznej.

– Brakuje więc kapitału. Wyliczaliśmy w naszym zespole badań i analiz, że w zasadzie na wsparcie inwestycji w polskiej gospodarce potrzebne byłoby dostarczenie na rynek rok rocznie kredytów na poziomie 220–230 mld zł. To wymagałoby zwiększania poziomu kapitałów własnych banków o 40–45 mld zł, co w zasadzie jest niewykonalne – stwierdził Michał Sobolewski.

Pieniądze czekają na mały biznes

– Rzeczywiście, kapitału brakuje przy dużych projektach transformacyjnych, które wiążą się z wyzwaniami cywilizacyjnymi, przed którymi stoi nasz kraj – powiedział Krzysztof Telega, wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu. – Jeśli jednak popatrzymy na sektor małych i średnich przedsiębiorstw, to mamy sytuację odwrotną. Kapitału jest w bród, tylko nie ma projektów. W sektorze bankowym są potężne pieniądze do wykorzystania na działalność kredytową, ale firmy nie są nimi zainteresowane – dodał.

Tłumaczył, że apetyt firm na ryzyko jest dziś mniejszy niż w czasach przed covidem. Ma to związek z utrzymywaniem się niepewności, która utrudnia podejmowanie decyzji inwestycyjnych. – Przedsiębiorca myślący o inwestycji musi mieć horyzont inwestycyjny, musi mieć pewność uzyskania zwrotu zainwestowanych środków. Wtedy pójdzie po finansowanie do banku – tłumaczył Krzysztof Telega. Przekonywał, że gdybyśmy zmniejszyli niepewność, poprawili jakość otoczenia, w jakim działają przedsiębiorcy, to na pewno skłonność do inwestowania by wzrosła.

Michał Sobolewski przytoczył w tym miejscu wyniki badań, które pokazują, że 69 proc. przedsiębiorców w Polsce korzysta przy inwestycjach w środki trwałe z własnych pieniędzy. – To pokazuje, że jest jakaś awersja do kredytu – ocenił wiceprezes PKO BP. – Kredyt jest często traktowany jako ostatnia deska ratunku – dodał. Zwrócił też uwagę, że w ostatnich latach przedsiębiorcy mniej chętnie korzystali z sięgania po kredyt z powodu wysokich stóp procentowych.

– Mamy jeden z najniższych w Europie poziomów finansowania kredytami małych i średnich przedsiębiorstw. I faktycznie, bierze się to z awersji do ryzyka, braku perspektyw, braku rynku, niepewności prawnej, niepewności geopolitycznej – zauważył Tadeusz Białek. – Co ciekawe, koszt kredytu, w różnych badaniach, był wymieniany dopiero na piątym–szóstym miejscu wśród przyczyn niesięgania po ten instrument finansowania – dodał.

Przywołał wyniki badań, które pokazują, że 70–80 proc. przedsiębiorstw w ogóle nie rozważa inwestycji w rozwój firmy w okresie najbliższych dwóch–trzech lat. – Tymczasem dziewięciu na dziesięciu przedsiębiorców, którzy składają wniosek o kredyt, dostają go – stwierdził szef ZBP.

Zdaniem Katarzyny Kowalskiej konieczne są działania, które ograniczyłyby niepewności w prowadzeniu biznesu. – Sama deregulacja to za mało, tym bardziej że ciągle nie wiadomo, co z niej wyjdzie. Przecieki wskazujące na kolejny wzrost płacy minimalnej, a więc kosztów prowadzenia biznesu, z pewnością nie pomagają – przekonywała wiceprezes KUKE. – Niepewność sprawia, że firmy starają się kumulować kapitał, by mieć go na wypadek jakichś niespodziewanych zdarzeń.

Mirosław Czekaj zwrócił uwagę na historycznie niski poziom kredytów do depozytów, który sięga 60 proc., choć były czasy, gdy przekraczał 100 proc.

– W BGK mamy program gwarancji kredytowych dla małych i średnich firm. Tylko w tym roku udzielono gwarancji w wysokości 10 mld zł, a w zeszłym było to 35 mld zł. – Ten system działa i ogranicza ryzyko dla banków, które udzielają kredytów z gwarancją BGK – mówił Mirosław Czekaj. Przypomniał, że polskie firmy mogą sięgać po wsparcie z funduszy unijnych w ramach różnych programów, w tym z Krajowego Planu Odbudowy.

Krzysztof Talaga mówił o innych instrumentach finansowania dostępnych dla firm, w tym o gwarancjach de minimis. Zwrócił uwagę, że praktycznie cała Polska jest dziś strefą inwestycji. W każdej gminie można uzyskać wsparcie w postaci ulgi w podatku dochodowym. To wsparcie w przypadku małych i średnich firm może dochodzić nawet do 70 proc. kosztów kwalifikowanych.

– Wśród przedsiębiorców nie ma jeszcze myślenia o tym, żeby przed rozpoczęciem projektu inwestycyjnego zastanowić się, czy nie można z tego skorzystać. I nie chodzi tu tylko o nowe inwestycje, ale też o zmianę profilu produkcji czy unowocześnienie, a więc całą gamę wydatków, które towarzyszą przedsiębiorcy w jego codziennym funkcjonowaniu – mówił wiceprezes ARP. – Tu jest nasza rola, jako instytucji, które wspierają rozwój przedsiębiorczości w Polsce – podkreślił.

Wskazał też, że przy dużych projektach inwestycyjnych znaczna część zamówień nie trafia do polskich firm. – Już raz taki problem mieliśmy przy budowie autostrad przed Euro 2012. Musiała powstać specjalna ustawa, żeby zleceniodawca płacił zaliczki polskim wykonawcom i podwykonawcom. Nasze firmy nie są wydolne finansowo. Niewiele jest takich, które wytrzymają realizację dużej inwestycji bez zaliczkowania. Potrzebne jest zapewnienie wypłaty zaliczek na poziomie zamówieniowym – uważa wiceprezes ARP.

Jak przekonywali uczestnicy debaty, ważne są ułatwienia w pozyskiwaniu finansowania. – To poważny problem – stwierdziła Katarzyna Kowalska. Stopień trudności w pozyskiwaniu finansowania oszacowała na 8 w skali do 10. – Jest wiele środków unijnych, których nie wykorzystujemy. Przejście ścieżki biurokratycznej jest tak skomplikowane i trudne, że wiele firm rezygnuje z ubiegania się o nie już na samym starcie – oceniła. Dlatego jej zdaniem pozyskiwanie środków unijnych powinno być znacząco uproszczone zarówno u nas, jak i na poziomie UE.

Zmiana podejścia do ryzyka

Uczestnicy debaty zgodnie ocenili, że turbulentne czasy nie zmieniły zasadniczo ich podejścia do oceny ryzyka. Szef ZBP mówił, że ocena ryzyka przy decyzji kredytowej jest taka jak wcześniej. Katarzyna Kowalska zauważyła, że zmieniła się jednak definicja ryzyka. – Doszło ryzyko polityczne. W firmach wzrosła świadomość, że tym ryzykiem też trzeba zarządzać, że trzeba się z nim liczyć – mówiła. Wskazała w tym kontekście na brexit i Donalda Trumpa.

– Z pewnością w ocenie ryzyka wzrosło znaczenie geopolityki. Szalenie ważne stało się też cyberbezpieczeństwo. Nasz kraj jest obiektem zmasowanych cyberataków. Nastąpiło przejście z unikania ryzyka do zarządzania nim – wskazał Michał Sobolewski.

Pomaga w tym rozwój technologii. Dużym wsparciem jest sztuczna inteligencja. – W zeszłym roku już 30 mld zł kredytów udzieliliśmy dzięki machine learning – podał wiceprezes PKO BP. – Było dużo pomyłek? – dopytywał Cezary Szymanek. – Tego nie zdradzę – uśmiechnął się prezes Sobolewski. Dodał, że docelowo nawet 90 proc. kredytów ma być udzielanych przy wsparciu sztucznej inteligencji.