Od 1 października trwa w Rosji jesienny pobór do wojska. Powołując się na byłego szefa Centralnej Komisji Wojskowo-Medycznej Wiktora Krasnikowa, gazeta „Trud” pisze, że wiosną kategorię „czasowo niezdolny do służby wojskowej” przyznano 45 tysiącom młodych mężczyzn. Dziś wojskowi medycy spodziewają się podobnej sytuacji – około 50 tysięcy poborowych z niedowagą.
Optymalne parametry ustala Ministerstwo Obrony. Dla poborowego o wzroście 180 cm prawidłowa waga wynosi od 63,2 do 74,4 kg. W tym poborze armia ma powołać 271 tysięcy młodych mężczyzn. Z wyliczeń „Trudu” wynika, że wystarczająco dożywionych poborowych nie starczy i około 20 tysięcy pójdzie do wojska, z tym że otrzymają dodatkowe racje. – To nie jest żart – mówi „Rz” Swietłana Gawrylina z organizacji Matki Żołnierzy Petersburga. – Chroniczne niedożywienie i choroby będące tego konsekwencją to poważny problem, który dotyczy szczególnie rosyjskiej prowincji – tłumaczy.
– Dużo podróżuję i widzę to na własne oczy. Ale co ma robić rodzina, w której wypłata to często równowartość 100, maksimum 200 dolarów? – pyta. Młodzi ludzie często próbują się wymigać od wojska, ale są i tacy, którzy chcą się zaciągnąć, bo armia przynajmniej regularnie karmi. Poborowi zawsze towarzyszą medialne emocje. Między innymi z powodu złej sławy, jaką ma wojsko. Najpoważniejszym problemem jest fala.
Według organizacji Human Rights Watch znęcanie się nad nowymi żołnierzami bezpośrednio lub pośrednio powoduje co roku śmierć kilkudziesięciu poborowych, tysiące innych wracają do domu z trwałymi urazami psychicznymi lub fizycznymi. Głośnym echem odbiła się sprawa Andrieja Syczowa, który w 2006 roku na skutek znęcania się nad nim przez starszych kolegów stracił obie nogi i genitalia.
Niedawno naczelny prokurator wojskowy Siergiej Fridinski twierdził na łamach „Rossijskiej Gaziety”, że po przejściu armii na roczną służbę zasadniczą odsetek przestępstw nieznacznie zmalał. Przyznał jednak, że w tym roku stanęło przed sądem już ponad 800 żołnierzy.