Posłowie harują po pracy

Dobrze opłacani parlamentarzyści nagminnie dorabiają na boku. Tak jest w całej Europie

Aktualizacja: 25.11.2009 07:26 Publikacja: 25.11.2009 00:45

Aż 250 z 350 członków hiszpańskiego Kongresu Deputowa-nych łączy mandat parlamentarny z innymi funkc

Aż 250 z 350 członków hiszpańskiego Kongresu Deputowa-nych łączy mandat parlamentarny z innymi funkcjami

Foto: AP

Hiszpański Kongres Deputowanych ujawnił na swoich stronach internetowych, czym zajmują się jego członkowie, gdy nie uczestniczą w obradach i nie pracują w komisjach. Opinia publiczna oczekiwała opublikowania takiej listy, odkąd media poinformowały, że większość posłów ma inne płatne zajęcia.

Mandat parlamentarny z innymi funkcjami łączy aż 250 z 350 członków Kongresu. Rekordziści zasiadają w kilkunastu instytucjach. 35 deputowanych pracuje w prywatnych kancelariach adwokackich. 50 łączy mandat posła z funkcją burmistrza lub mandatem radnego. Tym ostatnim przysługuje co prawda tylko jedno wynagrodzenie (na ogół wybierają pensję w parlamencie, bo jest najwyższa), ale z tytułu innych funkcji otrzymują diety i rozmaite dodatki.

Niepobieranie wynagrodzenia z innych instytucji państwowych jest właściwie jedyną zasadą obowiązującą hiszpańskich deputowanych (wyjątek zrobiono dla wykładowców państwowych wyższych uczelni). Otwarty jest natomiast dla nich cały sektor prywatny. Nietrudno więc o konflikt interesów. Na przykład jeden z deputowanych, będący prezesem firmy Petrolifera Ducar trudniącej się magazynowaniem, kupnem, sprzedażą i dystrybucją płynnych paliw i ich pochodnych w Ceucie i Melilli, w parlamencie interesował się pomocą państwa dla sektora usług energetycznych. Inny jest doradcą spółki Grupo Santa Monica Sports S. R. L, która podpisuje milionowe kontrakty z telewizją publiczną na transmisję meczów piłkarskich.

Hiszpanów bardziej niż groźba wystąpienia konfliktu interesów oburza jednak, że w kraju mającym najwyższe bezrobocie w Unii (w październiku pracy nie miało ponad 4 mln, czyli około 18 proc. czynnych zawodowo osób), ich wybrańcy pobierają pensje od kilku pracodawców, zamiast skupić się na tworzeniu mądrego prawa.

[srodtytul]54 źródła dochodów[/srodtytul]

Wcześniej przez wiele krajów przetoczyła się debata nad tym, czy nie należałoby wprowadzić instytucji posła zawodowego, który utrzymywałby się jedynie z pensji w parlamencie i cały swój czas poświęcał państwu i swoim wyborcom. Na początku roku taki pomysł zgłosił marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, ale tak jak w innych krajach o pomyśle szybko zapomniano. Zdaniem ekspertów politycy nie są bowiem skłonni poprzeć niekorzystnych dla siebie zmian, a jedyne, na co się zgadzają, to składanie corocznych deklaracji, w których mają obowiązek informować o dodatkowych źródłach zarobków. Tak jest m.in. w Polsce, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Włoszech czy Szwecji.

Brytyjski rejestr korzyści finansowych parlamentarzystów raczej nie zwiększa zaufania opinii publicznej do polityków. Już na początku listy czytelnik natrafia na Tony’ego Baldry’ego, który pracę posła łączy z zawodem prawnika z pensją 22 tys. funtów rocznie. Baldry ujawnia też, że w minionym roku miał ponad 30 tys. dochodu dzięki zasiadaniu w dziewięciu radach nadzorczych, głównie firm związanych z sektorem naftowym. Za trzy godziny pracy dla jednej z nich otrzymuje 3333 funtów. W oświadczeniu wpisał też, że zarobił 1000 funtów za artykuł opublikowany w gazecie „Daily Mail”. Na napisanie artykułu poświęcił tylko 2 godziny.

– Nie widzę problemu z tym, że posłowie mają drugą pracę. To wyborcy zdecydują, czy politycy poświęcają odpowiednio dużo czasu swoim obowiązkom. Jeśli uznają, że nie, to ich powtórnie nie wybiorą. Jeden z naszych posłów, który jest dentystą, mówi, że praca pozwala utrzymać mu kontakt z normalnym światem i wyborcami – mówi „Rz” Shane Greer, redaktor naczelny pisma „Total Politics”.

[srodtytul]Brak ludzi z pasją[/srodtytul]

Zwolennicy instytucji posła zawodowego wyśmiewają te argumenty. – Deputowani nie wykonują przecież normalnej pracy. Najczęściej to są rady nadzorcze czy odczyty, za co pobierają olbrzymie wynagrodzenie. To nieprzyzwoite i niezgodne z zasadami demokracji – mówi „Rz” dr Robin Pettitt, politolog z Kingston University w Londynie. Jego zdaniem kontakt z rzeczywistością mają zapewniać poselskie biura, a wybrani przez obywateli politycy po to dostają pensję, by mogli się całkowicie poświęcić pracy dla kraju.

– Jeśli ktoś argumentuje, że pensja 60 tys. funtów to za mało i nie może stracić o wiele większych zarobków gdzie indziej, to nie powinien iść do polityki. Tu potrzeba ludzi z pasją – dodaje Pettitt. I przypomina, że jeden z największych skandali w brytyjskiej polityce, kiedy posłowie nielegalnie odliczali sobie różne wydatki, to właśnie przejaw chciwości polityków.

Filozofię „pieniędzy nigdy za wiele” wyznają też włoscy parlamentarzyści, którzy zarabiają 12 tys. euro miesięcznie. Mało który zawiesza działalność na czas sprawowania funkcji publicznej. W Szwecji pytania o dodatkowe zajęcia polityków zaczęto zadawać, kiedy Thomas Boström, poseł socjaldemokratów i były minister sprawiedliwości, przestał się pojawiać na głosowaniach w parlamencie. Okazało się, że pochłaniała go praca adwokata i pisanie książek. Jak ujawniły badania przeprowadzone przez socjolog Jenny Hansson, przeciętnie szwedzki poseł pracuje 66 godzin w tygodniu i poświęca zaledwie 6,6 godziny na sen. Niekoniecznie jednak zaharowuje się dla dobra kraju.

[ramka][srodtytul]Opinia: Zbigniew Romaszewski, wicemarszałek Senatu RP[/srodtytul]

Jestem zwolennikiem funkcji parlamentarzysty zawodowego. Interesy państwa są bowiem dostatecznie ważne, by właśnie im poświęcać czas, którego i tak jest mało. W Polsce istnieją korzystne mechanizmy ograniczające, jak oświadczenia majątkowe, czy księga korzyści majątkowych. Dają one wrażenie pewnej przejrzystości życia publicznego. Zasadniczy problem tkwi jednak w tym, że moralność i dobre obyczaje próbujemy zastąpić prawem stanowionym. Produkujemy blisko 20 tys. stron aktów prawnych rocznie. W tej masie przepisów łatwo o niejasności. Płotki grzęzną w sieci, a rekiny wciąż pływają swobodnie. Poseł powinien być po prostu przyzwoitym człowiekiem, kierującym się interesem kraju. Tymczasem stworzyliśmy pewną cywilizację, której nadrzędnym celem jest dobro indywidualne. Wówczas łatwo o konflikt interesów. Polityka-biznesmena będą interesowały konkretne przepisy, nie zawsze dobre dla ogółu. Zarazem drastyczny rozdział obowiązków posła od innych, może zniechęcić do polityki.

[i]—not. magm[/i]

[srodtytul]Ramon Pacheco, hiszpański politolog[/srodtytul]

Nasi parlamentarzyści pracują siedem miesięcy w roku. Dlatego pozwala im się dorabiać poza parlamentem, aby mieli się czym zająć przez pozostałe pięć miesięcy. Oczywiście ciężko znaleźć pracę na tak krótki okres i w efekcie prawie wszyscy mają dodatkowe źródła dochodów w postaci pełnego etatu. W Hiszpanii w latach 80. prywatne firmy zatrudniające polityków nagminnie wykorzystywały ich do załatwiania swoich interesów. Konflikt interesów udaje się zmniejszyć przez obowiązek ujawniania wszystkich dochodów. Ale w idealnej demokracji nie powinno się łączyć pracy w parlamencie z pracą zawodową. Trudno to jednak wymusić, bo posłowie musieliby zagłosować przeciwko sobie. Z dodatkowych dochodów potrafili zrezygnować byli premierzy – Wielkiej Brytanii Tony Blair i Hiszpanii José Maria Aznar. Zdarzają się więc ludzie, dla których bardziej się liczy dobro państwa niż własny interes.

Hiszpański Kongres Deputowanych ujawnił na swoich stronach internetowych, czym zajmują się jego członkowie, gdy nie uczestniczą w obradach i nie pracują w komisjach. Opinia publiczna oczekiwała opublikowania takiej listy, odkąd media poinformowały, że większość posłów ma inne płatne zajęcia.

Mandat parlamentarny z innymi funkcjami łączy aż 250 z 350 członków Kongresu. Rekordziści zasiadają w kilkunastu instytucjach. 35 deputowanych pracuje w prywatnych kancelariach adwokackich. 50 łączy mandat posła z funkcją burmistrza lub mandatem radnego. Tym ostatnim przysługuje co prawda tylko jedno wynagrodzenie (na ogół wybierają pensję w parlamencie, bo jest najwyższa), ale z tytułu innych funkcji otrzymują diety i rozmaite dodatki.

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019