– Walka z nierównościami musi dotyczyć biednych wspólnot białej klasy pracującej na równi ze wspólnotami mniejszości etnicznych – mówił laburzystowski minister na kongresie związków zawodowych TUC. Zaznaczył, że rząd nie poświęcał dotąd należnej uwagi problemowi wpływu imigracji na sytuację białych robotników. Skrytykował też rządowe agendy za koncentrowanie się na dyskryminacji wobec mniejszości i zaniedbywanie rdzennych Brytyjczyków.
Wystąpienie Denhama to reakcja na rosnące zagrożenie pozycji Partii Pracy wśród białych robotników ze strony nacjonalistycznej Brytyjskiej Partii Narodowej (BNP). Partia Nicka Griffina szermuje hasłem „Brytyjskie miejsca pracy dla Brytyjczyków“, wzywając do powstrzymania imigracji Afrykanów, Azjatów i wschodnich Europejczyków, głównie Polaków. Brytyjscy robotnicy mający coraz większe kłopoty ze znalezieniem zatrudnienia coraz chętniej dają posłuch antyimigranckim hasłom. Według ostatniego sondażu BNP cieszy się poparciem 5 proc. wyborców. Partia Pracy przeprowadziła ankietę, z której wynika, iż znaczna część zwolenników Griffina to byli wyborcy laburzystów.
Według konserwatywnej publicystki Janet Daley pod rządami laburzystów biała klasa pracująca stacza się do roli pariasów społeczeństwa. „Azjatyckie i afrykańskie dzieci zaczęły radzić sobie wyjątkowo dobrze w systemie edukacyjnym, wyprzedzając chłopców z rodzin białej klasy pracującej pod względem awansu zawodowego i ekonomicznego. Biedne czarne dzieci często mają dziś więcej wspólnego z białymi dziećmi z klasy średniej, jeśli chodzi o postawy wobec edukacji i osiągnięć osobistych” – napisała w „The Telegraph”. Podkreśliła, że władze oświatowe powinny zająć się dziś przede wszystkim chłopcami z białych rodzin robotniczych.
Rząd obiecał już wcześniej wprowadzenie programu edukacyjnego, który ma pomóc Brytyjczykom konkurować na rynku pracy z imigrantami.