Odchodzi dwóch zastępców szefa sztabu generalnego. Generał Jiři Halaška odpowiadał za międzynarodowe misje wojskowe, a generał Josef Prokš to były szef kontrwywiadu i były doradca ministra obrony. Armię opuszcza również Josef Sedlak – szef czeskiej misji w kwaterze głównej NATO w Brukseli.
W listopadzie media ujawniły, że dwaj dowódcy elitarnej czwartej brygady szybkiego reagowania nosili na hełmach podczas misji pokojowej w Afganistanie neonazistowskie emblematy. Porucznik Jan Černak – emblemat SS Hofenstaufena, a drugi oficer Hynek Matonoha – symbol dywizji SS Dirlewanger, czyli jednostki odpowiedzialnej m.in. za zamordowanie tysięcy Polaków podczas powstania warszawskiego. Skandal był tym większy, że kilka dni wcześniej obaj oficerowie zostali odznaczeni medalami za zasługi przez szefa sztabu generalnego Vlastimila Picka. – W armii nie ma miejsca dla neonazistów – stwierdził minister obrony Martin Bartak, wydalając obu oficerów. Ich przełożonych zawiesił w pełnieniu obowiązków służbowych. Vlastimil Picek wszczął śledztwo i zapowiedział kontrole w całej armii. Wyniki śledztwa były przerażające. Okazało się, że dowódca czeskiego kontyngentu w Afganistanie płk Peter Prohazka usiłował zatuszować sprawę, niszcząc zdjęcia mundurów obu oficerów. Co więcej, wyszło na jaw, że także w Kosowie żołnierze zachowywali się skandalicznie. Pili alkohol i palili marihuanę. A podczas ćwiczeń jeden z nich postrzelił swojego kolegę, bo w magazynku służbowego pistoletu znajdowała się ostra amunicja.
W grudniu żołnierz brygady przeciwlotniczej w czeskich Strakonicach nosił na hełmie nazistowskie emblematy. Został wydalony z armii i oskarżony o propagowanie nazistowskiej ideologii.
Kilka dni później minister obrony Bartak wydalił z armii oficera jednostki specjalnej Lukaša Sedlačka, współzałożyciela rasistowskiej organizacji terrorystycznej White Justice, która przygotowywała w Czechach zamachy na „wysokich urzędników państwowych pochodzenia żydowskiego”.
Szef czeskiego Urzędu do walki ze Zorganizowaną Przestępczością Robert Šlachta potwierdził, że policja aresztowała już 24 członków organizacji. W skład tej grupy wchodzili zawodowi wojskowi, którzy prowadzili szkolenia przyszłych terrorystów. W czterech tajnych obozach na terenie Czech przeszkolono 30 osób. Wzorem dla organizacji było ugrupowanie Frakcja Armii Czerwonej działające w Niemczech do 1998 r. i mające na koncie kilkanaście zabójstw politycznych. – Nie mam z tym nic wspólnego – bronił się generał Josef Prokš. – Odchodzę, bo znudziła mi się armia i chcę normalnie żyć w cywilu – wyjaśnił.