Wiktora Janukowycza poparło 48,81 proc. wyborców, a jego rywalkę, premier Julię Tymoszenko, 45,61 proc. – podano wczoraj po przeliczeniu głosów z 99,44 proc. lokali wyborczych.
Politycy rosyjscy nie kryją zadowolenia. – Dotychczasowy prezydent Juszczenko uważał, że im dalej Ukraina będzie od Rosji, tym lepiej. Teraz Ukraińcy dali wyraźnie do zrozumienia, że ta polityka im się nie podoba – mówi „Rz” Konstantin Kosaczow, szef Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Państwowej. Wynik zachwycił lidera rosyjskich nacjonalistów Władimira Żyrinowskiego. – Są duże szanse na powolną reintegrację ziem byłego Związku Radzieckiego – mówił w Radiu Echo Moskwy.
Zwolennicy takiego obrotu spraw mogą się jednak bardzo rozczarować. Według wielu ekspertów Ukraina pod rządami Janukowycza będzie ciążyć ku UE. – Nie bardzo rozumiem tych, którzy mówią o „prorosyjskości” Janukowycza. To pragmatyczny polityk zdający sobie sprawę z faktu, że nie ma do wyboru atrakcyjniejszej opcji niż integracja z UE – mówi „Rz” Sławomir Dębski, szef Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Już obecnie Ukraina ma większe obroty handlowe z UE niż z Rosją. – Janukowycz wie, że Ukraina zyska więcej na stosunkach gospodarczych z UE – dodaje Dębski.
Janukowycz już w 2006 roku, gdy po raz drugi został premierem, deklarował chęć budowy „doskonałych, stabilnych stosunków z UE, które w dalszej perspektywie doprowadzą nas do członkostwa”.
– Jest absolutnie szczery, mówiąc, że chce zbliżenia z UE – mówi „Rz” europoseł Ryszard Czarnecki (PiS), wiceszef Zgromadzenia Parlamentarnego Partnerstwa Wschodniego. Zaznacza, że na opcji proeuropejskiej zależy związanym z Janukowyczem ukraińskim oligarchom. – Już dziś są milionerami, ale członkostwo w Unii