30-letni nauczyciel z Bostonu Aijalon Mahli Gomes został w styczniu pojmany przez straż graniczną i oskarżony o nielegalne wkroczenie na terytorium Korei Północnej. Sąd skazał go na osiem lat więzienia.[wyimek] W 1994 roku były prezydent USA przekonał Phenian do podjęcia negocjacji rozbrojeniowych[/wyimek]
Według północnokoreańskiej agencji prasowej KCNA Amerykanin próbował w lipcu popełnić samobójstwo. Departament Stanu USA wysłał do Phenianu czterech negocjatorów. Udało im się odwiedzić więźnia, ale nie skłonili władz do jego wypuszczenia. Jak twierdzi amerykański magazyn „Foreign Policy”, teraz do akcji ma wkroczyć 86-letni Jimmy Carter. Chociaż jego prezydentura z lat 1977 – 1981 jest często krytycznie oceniania przez ekspertów, to dzięki licznym pokojowym inicjatywom i talentowi negocjacyjnemu polityk zyskał międzynarodowe uznanie i w 2002 roku został laureatem Pokojowej Nagrody Nobla. Carter ma m.in. doświadczenie w negocjacjach z Koreą Północną. W 1994 roku skłonił ówczesnego przywódcę kraju Kim Ir Sena do rozmów na temat północnokoreańskiego programu wzbogacania uranu.
Tym razem ma jednak pojechać jako osoba prywatna. Dlatego władze odmawiają jakichkolwiek komentarzy. Wiadomo tylko, że ma wyruszyć w ciągu kilku dni i możliwe, że zabierze ze sobą żonę i córkę.
– Wybór Cartera to bardzo dobra decyzja. Ma kredyt zaufania w Phenianie. Poza tym jest znanym politykiem, który nie pełni żadnej oficjalnej funkcji. Taki model negocjacji sprawdził się rok temu, kiedy z misją do Korei pojechał Bill Clinton – mówi „Rz” prof. Tom Hart z Centrum Azji i Pacyfiku na uniwersytecie w Sztokholmie.
Dzięki wyprawie do Phenianu w sierpniu 2009 roku prezydent Bill Clinton zdołał przekonać reżim Kim Dzong Ila do uwolnienia dwóch amerykańskich dziennikarek. Laura Ling i Euna Lee zostały schwytane na granicy chińsko-koreańskiej podczas kręcenia filmu o uchodźcach z Korei Północnej. Skazano je na 12 lat ciężkich robót, ale obie wróciły do domu razem z byłym prezydentem.