Dotychczas to Wilno prezydenci Polski wybierali jako pierwszy cel podróży, przynajmniej na Wschodzie. Bronisław Komorowski mający korzenie na Litwie i związany z nią sentymentalnie poleciał jednak najpierw na Łotwę (na Litwie był w sierpniu, ale tylko prywatnie, na wakacjach).
To, jak się dowiaduje „Rz“, wyraźny sygnał dla Litwy, że nie musi być głównym partnerem Polski w regionie. Na dodatek prezydent Komorowski w towarzystwie prezydenta Valdisa Zatlersa odwiedził w sobotę w Dyneburgu (Daugavpils) łotewskich Polaków, których sytuację ocenił jako dobrą, bo jak cytowała PAP, „Polacy i Łotysze potrafią współpracować i być razem“.
To też brzmiało jak przekaz do Wilna. Pogorszenie stosunków polsko-litewskich jest przede wszystkim skutkiem nierozwiązanych, mimo wielu obietnic Wilna, problemów mniejszości polskiej na Litwie – ze zwrotem ziemi, pisownią nazwisk, ograniczaniem zakresu oświaty po polsku.
W Dyneburgu obaj prezydenci wzięli udział w uroczystościach upamiętniających walki z bolszewikami o Łatgalię (której Dyneburg jest głównym miastem). Wspólnymi siłami łotewsko-polskimi dowodził generał Edward Rydz-Śmigły. Na początku 1920 wygnały armię radziecką z Łotwy. Polaków jest na Łotwie prawie
60 tysięcy (2,5 proc. mieszkańców). Znaczna część mieszka na południowym wschodzie – w Dyneburgu i okolicach, przy przedwojennej granicy polskiej, wielu też w stolicy, Rydze, gdzie 100 lat temu co dziesiąty mieszkaniec był Polakiem.