Kiedy w 2002 r. przed szansą wygrania wyborów prezydenckich stanął robotnik o lewicowych poglądach Luiz Inácio Lula da Silva, Brazylię straszono załamaniem gospodarczym. Lula i jego poprzednik, a zarazem rywal Fernando Henrique Cardoso, obiecali wtedy na piśmie, że zwycięzca będzie respektował zobowiązania poprzednich rządów. To był genialny ruch. Długoterminowa perspektywa stabilności sprawiła, że Brazylia stała się największym w regionie odbiorcą inwestycji zagranicznych. Lula wkrótce pokazał, że jest pragmatykiem. Nie tylko nie zaczął drastycznych socjalistycznych projektów w stylu lidera Wenezueli Hugo Chaveza, ale wziął się za niepopularne reformy prorynkowe. Aby nie mieć związanych rąk, dystansował się od swej Partii Pracujących (PT), co wyszło mu na dobre: PT popiera 28 proc. Brazylijczyków, Lulę – 80 proc.
Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego Brazylia jest ósmą gospodarką świata, do 2025 r. ma być piątą. Kraj ponad 26 razy większy od Polski ma ogromne zasoby wody, ziemi uprawnej, minerałów, ropy i siły roboczej.
Kontrolowany przez państwo gigant naftowy Petrobras jest największym przedsiębiorstwem w Ameryce Łacińskiej i czwartym na świecie. Gigant górniczy Vale to pierwszy światowy producent rudy żelaza i drugi – niklu. Embraer, trzeci producent lotniczy po Boeingu i Airbusie, dostarczył w zeszłym roku rekordową liczbę samolotów – 244.
Sam Lula jest najpopularniejszym liderem w Ameryce Łacińskiej. Brazylia podczas ośmiu lat jego rządów była bardzo aktywna w regionie. Angażowała się w zażegnywanie konfliktów między Wenezuelą i Kolumbią, dowodzi misją ONZ na Haiti, ale chce też odgrywać ważną rolę w polityce globalnej (ubiega się o stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ).
Pragmatyzm Luli sprawił, że kraj ma dobre stosunki zarówno z USA, jak i z Chinami oraz Wenezuelą. Prezydent trochę się zagalopował w zbliżeniu z Iranem, ale jego następca to zapewne skoryguje. Brazylia jest członkiem BRIC, grupy czterech szybko rozwijających się krajów (wraz z Rosją, Indiami i Chinami), która obejmuje 40 proc. mieszkańców globu i zajmuje jedną czwartą jego powierzchni.