Każdy ankieter powinien mieć przy sobie jaskrawy niebieski szalik z emblematem spisu ludności, firmową torbę na ramię i oczywiście najważniejsze – identyfikator. Trwa medialna kampania, która ma informować, ale także uspokajać. Rosjanie – tradycyjnie raczej nieufni wobec intruzów – niechętnie wpuszczają obcych do swoich domów. W Rosji rozpoczął się spis ludności.
„Znaki szczególne” mają rozwiać wątpliwości tych obywateli, którzy obawiają się fałszywych ankieterów. Tym bardziej że milicja już ostrzega: dla oszustów spis ludności to prawdziwe święto, z pewnością nie zabraknie przestępców podszywających się pod ankieterów.
[srodtytul]Prawda czy fałsz[/srodtytul]
By obraz rosyjskiego społeczeństwa był możliwie pełny, spis ma objąć wszystkich, łącznie z nielegalnymi imigrantami czy obcokrajowcami tymczasowo mieszkającymi w Rosji. By uspokoić obawy przed ujawnianiem prywatnych danych, jak np. informacje o dochodach czy brak zameldowania, władze zapewniają, że spis jest anonimowy i dobrowolny.
– Dobrze przeprowadzony spis da nam informację o tym, jak się zmienia rosyjskie społeczeństwo. Warunkiem jest oczywiście jak najpełniejsze uczestnictwo i szczere odpowiedzi – mówi „Rz” Anatolij Wiszniewski, szef Instytutu Demografii w Wyższej Szkole Ekonomii. – Rosjanie często są nieufni wobec państwa, co może prowadzić do zatajania pewnych informacji. Wiele będzie też zależeć od dobrej woli i rzetelności ankieterów – dodaje.