Przez cztery i pół godziny Władimir Putin odpowiadał wczoraj na pytania „zwykłych Rosjan” przed telewizyjnymi kamerami. W dorocznej „gorącej linii” premier tradycyjnie wystąpił w roli lidera, któremu nieobce są problemy trapiące rodaków – od cen usług komunalnych i przestępczości po sprawę Chodorkowskiego.
– Złodziej powinien siedzieć w więzieniu – powiedział Putin o byłym szefie Jukosu. Najwyraźniej zapominając o tym, że wyrok w jego drugim procesie jeszcze nie zapadł, premier jednoznacznie dał do zrozumienia, iż Chodorkowskiego należy już uważać za winnego.
– Władimir Putin i tym razem pokazał, że każdą porażkę potrafi przedstawić jako swój osobisty sukces – ocenia publicysta „Niezawisimej Gaziety” Stanisław Minin. Zapytany o burdy nacjonalistów premier odpowiedział: – A nie mówiłem, że potrzebujemy silnego państwa? Gdy padło pytanie o mafię, która sterroryzowała stanicę Kuszczowską, przypomniał, że to on – dokonując wyprzedzającego ruchu – zniósł wybory gubernatorów. – Oczywiście po to, żeby ograniczyć dostęp kryminalistów do struktur władzy – ironizuje Minin.
Wśród rozmówców premiera – zarówno tych łączących się na żywo z regionów, jak i tych obecnych w studiu – znaleźli się świadkowie jego sukcesów. Pogorzelcy z miejscowości strawionych latem przez pożary, którym – z polecenia premiera – w rekordowym tempie wybudowano nowe domy. Jeden z motocyklistów, z którymi Putin w ramach patriotycznego rajdu odwiedził Sewastopol. Mieszkańcy wsi i miast odwiedzanych w mijającym roku w ramach gospodarskich wizyt. – Wszyscy się pana boją i przed pańską wizytą w naszych władzach zapanowało poruszenie. Ale co mamy robić, gdy pana nie ma? – pytała dyrektorka szkoły ze wsi na rosyjskim Dalekim Wschodzie, do której latem Władimir Putin przyjechał za kierownicą kanarkowej łady kaliny. – Przed pańskim przyjazdem do Iwanowa do szpitala zwieziono sprzęt z innych miast, żeby zrobić lepsze wrażenie. A lekarzom nakazano zawyżać swoje zarobki – skarżył się lekarz z tej miejscowości.
Putin tłumaczył, doradzał, straszył karami za nadużycia i obiecywał: podwyżki emerytur i stypendiów, zniżki na przejazd kolejami, lepszą organizację transportu. Odpowiadał też na tradycyjne już pytania w rodzaju: „Jakie jeszcze talenty pan ukrywa, Władimirze Władimirowiczu?”, „Kto rządzi Rosją, kiedy pan i prezydent Miedwiediew śpicie?”. – My śpimy na zmianę – zażartował szef rosyjskiego rządu.