Nowe prawo kładzie kres zasadzie „Nie pytaj, nie mów”, zgodnie z którą żołnierze zmuszani byli do spuszczenia zasłony milczenia na kwestię swojej homoseksualności.
Jej zniesienie przegłosował kilka dni temu amerykański Kongres. Przepisy przyjęte w 1993 roku, jeszcze pod rządami prezydenta Billa Clintona, przyczyniły się do wydalenia z armii ponad 13 tys. osób. Mimo zakazu dopytywania się o drażliwe kwestie prawda i tak często wychodziła na jaw. – Prawo pozwala gejom patriotom na służbę bez dodatkowego obciążenia, jakim jest ukrywanie orientacji seksualnej. Od dziesiątków tysięcy Amerykanów w mundurach nie będzie się już dłużej wymagało, by żyli w kłamstwie – ogłosił triumfalnie Obama. Prawa homoseksualistów wzbudzają największe emocje w tych regionach świata, do których wysyłani są właśnie amerykańscy żołnierze.
Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło we wtorek klauzulę o ochronie gejów i lesbijek, której przeciwne były głównie kraje Afryki i arabskie. Homoseksualiści zostali włączeni do grupy dyskryminowanych mniejszości, których życie jest zagrożone. Klauzula stanowi część rezolucji o moratorium na egzekucje, wzywającą do przestrzegania prawa do życia wszystkich ludzi. Przez ostatnich dziesięć lat „orientacja seksualna” była obok wyznawanej religii czy pochodzenia etnicznego na liście czynników, przez wzgląd na które grozi śmierć. Zapis zniknął jednak w ubiegłym miesiącu. Co podkreślają eksperci, za usunięciem klauzuli opowiedziały się te kraje, gdzie geje są prześladowani albo nawet karani śmiercią tylko za to, że mają odmienną orientację seksualną.
W gronie oponentów znalazły się wówczas m.in. Jemen, Iran, Irak, Sudan i Arabia Saudyjska. Przeciwko zapisowi, ponownie rozpościerającemu parasol ochronny nad homoseksualistami, głosowało 55 państw. Poparły go 93 kraje.
Zadowolenia nie kryła Susan Rice, ambasador przy ONZ. – Wysłaliśmy jasny sygnał, że prawa człowieka dotyczą wszystkich, bez względu na orientację seksualną – triumfowała Rice. Natomiast Biały Dom w swoim oświadczeniu podkreślił, że zabijanie ludzi jest zbrodnią, której nie można tłumaczyć różnicami w pojmowaniu wartości religijnych. Tę opinię podzielił także Tomasz Bączkowski z Fundacji Równości.