„Moim idolem jest Putin. On jest Czeczenem, jest Rosjaninem. I on dał nam wszystko, co znajduje się na tej ziemi” – te słowa prezydenta Czeczenii Ramzana Kadyrowa mają wielkie szanse na zajęcie pierwszego miejsca w dorocznym konkursie lizusów organizowanym przez tygodnik „Kommiersant – Włast”. Na portalu pisma trwa ostra rywalizacja – rosyjscy politycy, urzędnicy, piosenkarze, a nawet duchowni dostarczyli w ciągu minionego roku solidnej porcji pochlebstw zarówno pod adresem prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, jak i premiera Władimira Putina.
[srodtytul]Jak Putin został Czeczenem[/srodtytul]
Jeszcze rok temu Kadyrow twierdził, że „jedyne, czego brakuje Putinowi, to bycia Czeczenem. Wszystkie inne zalety ma”. W ciągu 12 miesięcy Władimir Władimirowicz – według Kadyrowa – Czeczenem został.
Rosjanie chlubią się swoją umiejętnością tworzenia wielopiętrowych przekleństw. Ale to samo można powiedzieć o ich zdolności do komplementowania, zwłaszcza gdy chodzi o najważniejsze osoby w państwie. Im pochlebstwa należą się z urzędu i nieważne, że ich autor może wypaść głupio. Najważniejsza jest bowiem demonstracja lojalności. Bez zrozumienia tej prostej zasady utrzymanie się w rosyjskiej polityce jest dużym problemem.
„Dzięki mądrej polityce prezydenta RF Dmitrija Miedwiediewa i premiera Władimira Putina Rosja jest po prostu skazana na sukces” – przekonywał gubernator obwodu lipieckiego Oleg Koroliow. „Putin i Miedwiediew to wartości nadrzędne w naszym państwie” – to deputowany Siergiej Markow.