70 tysięcy euro odszkodowania przygotował niemiecki Urząd Otwartych Spraw Majątkowych dla spadkobierczyni żydowskiego fabrykanta z Saksonii. Nie może jednak ich jej wypłacić, gdyż sprzeciwia się temu Żydowska Konferencja Odszkodowawcza (Jewish Claims Conference) reprezentująca ofiary Holokaustu. Zdaniem JCC pieniądze należą się tej organizacji, spadkobierczyni bowiem nie złożyła w terminie wymaganego wniosku odszkodowawczego. Adwokaci JCC w Niemczech wystąpili już do sądu z żądaniem zakazu wypłaty odszkodowania spadkobierczyni.

Jest nią 72-letnia Gertrude Monzon Tabares, wnuczka Josepha Wertheima, którego fabrykę chemiczną przejęły w 1939 roku władze nazistowskie. Właściciela zamordowano w obozie. Natomiast Gertrude zdołała wyjechać wraz z matką najpierw do Czechosłowacji, a stamtąd do Argentyny. Dopiero niedawno dowiedziała się o przysługującym jej odszkodowaniu. Niemcy ustalili zaś ponad wszelką wątpliwość, że należy do grona spadkobierców, i pragną wypłacić należną jej część.

Zgodnie z umową Niemcy powinny dokonać wypłaty za pośrednictwem Żydowskiej Konferencji Odszkodowawczej. – Czyż zadaniem JCC nie jest pomaganie ofiarom nazistowskich prześladowań w uzyskaniu przez nich odszkodowań? – pyta oburzony „Der Spiegel”, opisujący w najnowszym wydaniu całą tę historię. JCC nie ma jednak zamiaru ustąpić.

JCC jest krytykowana nie tylko w Niemczech. Od lat polemizuje z nią Norman G. Finkelstein, autor głośnej książki „Przedsiębiorstwo Holokaust”. Twierdzi on, że zaledwie 15 procent z miliarda dolarów przekazanego przez Niemcy tej organizacji trafiło do poszkodowanych.

[i] —Piotr Jendroszczyk z Berlina[/i]