Internet – groźna broń przeciw dyktatorom

Dyktatorzy wiedzą, jak groźne są dla nich serwisy społecznościowe. Coraz trudniej jednak je zablokować

Publikacja: 01.02.2011 20:29

Zwolennicy egipskiej opozycji zwoływali się na demonstracje na portalach społecznościowych

Zwolennicy egipskiej opozycji zwoływali się na demonstracje na portalach społecznościowych

Foto: AFP

Uzbrojona w telefony komórkowe, iPhone’y, urządzenia Blacberry, laptopy czy tradycyjne komputery opozycja już w kilku krajach świata była o krok od obalenia władzy. A ostatnio udało się to zrobić w Tunezji. Demonstranci, korzystając z serwisów społecznościowych takich jak Facebook czy Twitter, nagłaśniają przestępstwa reżimów i zwołują demonstracje.

– Nowoczesne środki komunikacji stały się nowym potężnym nośnikiem informacji. Nośnikiem, którego ocenzurowanie jest bardzo trudne, a wraz z rozwojem nowych technologii może się stać niemożliwe – mówi „Rz” prof. Steven Livingstone z Uniwersytetu George’a Waszyngtona w Ameryce.

Jego zdaniem problem mają nawet Chiny. – Mogą cenzurować treści przychodzące, na przykład strony internetowe, ale już wychodzących, takich jak połączenia komórkowe, esemesy czy wysyłane przez komórki filmiki – nie. Żeby to zrobić, musiałyby całkowicie odciąć Internet i połączenia telefoniczne, a to byłoby gospodarczym samobójstwem – dodaje.

 

 

Twitter, który umożliwia zamieszczanie w wiadomości zaledwie 140 znaków, powstał już w 2006 roku. Ale dopiero w 2009 roku stał się potężnym narzędziem w rękach irańskiej opozycji. Przeciwnicy prezydenta Mahmuda Ahmadineżada uznali, że wygrane przez niego czerwcowe wybory zostały sfałszowane. Dziesiątki tysięcy ludzi wyszły na ulice. Władze zakazały działania zagranicznym mediom i z dala od oczu świata próbowały brutalnie stłumić protesty.

Dzięki Twitterowi Irańczycy byli jednak w stanie informować świat o tym, co się dzieje. Utrzymywali też kontakty między sobą i zwoływali kolejne demonstracje. Rolę serwisu docenił amerykański Departament Stanu, który zaapelował do właścicieli Twittera o odłożenie przerwy technicznej.

Tygodnik „The Economist” napisał, że w pojedynku między Twitterem a CNN jest 1:0. Największy w historii islamskiej republiki bunt został jednak zdławiony, bo irański reżim nie przejmuje się żadnymi naciskami i jest zdecydowany za wszelką cenę utrzymać się u władzy.

 

 

Największym do tej pory sukcesem zakończyła się rewolucja w Tunezji, gdzie demonstranci organizowali manifestacje za pośrednictwem Internetu. W obaleniu rządzącego od 23 lat prezydenta Ben Alego kluczową rolę odegrał Facebook – typowy portal społecznościowy, na którym użytkownik zakłada swój profil i może wymieniać się informacjami z innymi.

– W Tunezji większą rolę odegrał Facebook, bo korzysta z niego więcej osób niż z Twittera. Facebook tworzy też silniejsze więzi społeczne niż Twitter – napisała po ucieczce prezydenta Jillian York z Berkman Center for the Internet and Society.

Serwisy społecznościowe odegrały ogromną rolę mimo ścisłej cenzury panującej w Tunezji. – Ominięcie blokad jest dziecinnie proste. Wystarczy skorzystać z serwerów zastępczych, które nie zostały zablokowane – mówi „Rz” Tom Royal z ComputerActive Magazine.

Dlatego władze Egiptu, gdy wybuchły zamieszki, postanowiły niemal całkowicie zablokować dostęp do sieci, zmuszając dostawców Internetu do jego wyłączenia. Wczoraj działała tylko jedna firma, która obsługuje zaledwie 8 proc. rynku. Do tej pory na podobny krok zdecydowały się tylko Nepal w 2005 roku i Birma podczas protestów w 2007 roku.

– Dostęp do Internetu jako swoboda komunikacji jest już jednym z podstawowych praw człowieka. Reżimy się tym nie przejmują, ale za to boleśnie odczuwają koszty. Tracą dostęp do giełdy czy sprzedaży internetowej. Wyłączenie sieci to kolosalne straty. Władze Egiptu zbyt długo nie wytrzymają – mówi „Rz” Mikko Hypponen, fiński ekspert ds. Internetu.

Z pomocą Egipcjanom ruszył Google, który porozumiał się z Twitterem. Dzwoniąc na jeden z trzech numerów do USA, Włoch lub Bahrajnu, można nagrać krótką informację, która zostanie zamieszczona pod hasłem „Egipt” na Twitterze.

Rewolucja ułatwia dynamiczny rozwój rynku internetowego i telefonii komórkowej na świecie. W ciągu ostatnich dwóch lat w 80-milionowym Egipcie przybyło 25 milionów telefonów komórkowych. Posiada je prawie 60 milionów osób, czyli 75 proc. społeczeństwa. Dostęp do Internetu ma 28 proc. mieszkańców, podczas gdy średnia światowa to 25 proc.

– Internet sprawił, że władza nie może robić, co zechce. Zwykły obywatel za pomocą telefonu komórkowego i Internetu może upublicznić jej działania – mówi „Rz” prof. Clyde Bentley z Missouri School of Journalism.

Egipskie władze za ograniczanie obywatelom dostępu do środków komunikacji już kilka dni temu skrytykował m.in. prezydent USA Barack Obama.

Uzbrojona w telefony komórkowe, iPhone’y, urządzenia Blacberry, laptopy czy tradycyjne komputery opozycja już w kilku krajach świata była o krok od obalenia władzy. A ostatnio udało się to zrobić w Tunezji. Demonstranci, korzystając z serwisów społecznościowych takich jak Facebook czy Twitter, nagłaśniają przestępstwa reżimów i zwołują demonstracje.

– Nowoczesne środki komunikacji stały się nowym potężnym nośnikiem informacji. Nośnikiem, którego ocenzurowanie jest bardzo trudne, a wraz z rozwojem nowych technologii może się stać niemożliwe – mówi „Rz” prof. Steven Livingstone z Uniwersytetu George’a Waszyngtona w Ameryce.

Pozostało 86% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021