„Są podejrzani o podpalenie pomnika ku czci przejścia plemion węgierskich przez Karpaty (w IX wieku). Nie mamy ze swoimi aresztowanymi ludźmi żadnego kontaktu. Próbujemy ustalić, co się z nimi dzieje” – napisano na stronie ugrupowania Swoboda, które dominuje we władzach lokalnych na zachodzie Ukrainy.
Pomnik, odsłonięty w 2008 roku we wsi Werbiaż w obwodzie zakarpackim, podpalono w nocy z soboty na niedzielę. Mieszkańcy widzieli trzech mężczyzn uciekających samochodem marki Hyundai. Milicja miała zatrzymać działaczy Swobody, gdy wracali z narady partyjnej we Lwowie.
„Mamy do czynienia z totalnymi represjami i prowokacjami. Władze od pewnego czasu próbują wrobić naszych aktywistów w sprawy karne. M.in. za zniszczenie pomnika Stalina w Zaporożu i wybuchy w Makijewce w obwodzie donieckim. Zbierane są przeciwko nim kompromitujące informacje” – ogłosiło kierownictwo partii.
Ukraińska sekcja radia BBC przypomniała, że do incydentów związanych z węgierskim pomnikiem dochodziło już wcześniej. „Pomysł z jego powstaniem pojawił się za prezydentury Wiktora Juszczenki, który chciał dobić z ówczesnym prezydentem Węgier Laszlo Sojomem swoistego targu. W zamian za odsłonięcie pomnika upamiętniającego 1100-lecie przybycia plemion węgierskich w rejon Karpat w Budapeszcie miał powstać monument upamiętniający ofiary Wielkiego Głodu w latach 1932 – 1933 na Ukrainie” – informowało BBC.
Pomysł Juszczenki nie spodobał się jednak zakarpackiej radzie obwodowej. Pomnik powstał mimo jej protestów. Tuż po jego odsłonięciu aktywiści Swobody zorganizowali w Werbiażu wiec. – Udoskonaliliśmy to dzieło – mówili dziennikarzom. Członkowie Swobody postawili przy nim herb Ukrainy i tablicę z napisem: „Wieczna pamięć bohaterom Ukrainy – Strzelcom Karpackim, z przeprosinami od węgierskiego narodu”.