Politycy chcą być piękni

Wstrzykują sobie botoks, przeszczepiają włosy, zmieniają głos. Po co?

Publikacja: 23.04.2011 02:34

Politycy chcą być piękni

Foto: ROL

Przywódca brytyjskiej Partii Pracy ogłosił, że podda się operacji nosa, by poprawić brzmienie swojego głosu. Tak doradzili mu specjaliści od wizerunku w mediach, którzy zgodnie stwierdzili, że Ed Miliband podczas publicznych wystąpień „skrzeczy", a nawet „warczy".

– Już dawno powinien to zrobić, zanim w ogóle wystartował w wyścigu o przywództwo w partii – przyznał jeden z laburzystów. Ed Miliband stanął na czele Partii Pracy we wrześniu ubiegłego roku. Od tamtej pory skrzeczący głos nieraz wytykali mu wyborcy i dziennikarze. Ci ostatni w prywatnych rozmowach skarżyli się, że Milibanda czasem trudno zrozumieć. „On brzmi jak Jaś Fasola" – napisał jeden z internautów na stronie „Daily Mail".

Specjaliści od wizerunku polityków wierzą, że zmiana głosu zapewni liderowi laburzystów zwycięstwo w następnych wyborach. – On sam pewnie też w to wierzy, ale ja nie sądzę, by zmiana barwy głosu pomogła mu zdobyć więcej wyborców. Owszem, może będzie brzmiał sympatyczniej, ale czy będzie miał coś innego do powiedzenia niż teraz? Zmieni się opakowanie, zawartość pozostanie ta sama – mówi „Rz" Hugh McLachlan, profesor etyki z Glasgow Caledoniam University.

W samej operacji nie widzi jednak nic złego. – Jeśli polityk źle się czuje ze swoim głosem czy wyglądem, niech je zmienia. Nie widzę żadnych etycznych przeszkód, byle tylko nie robił tego za pieniądze podatników – mówi.

Operacjom plastycznym poddaje się dziś coraz więcej polityków. Nawet w komunistycznych Chinach. Jak pisał niedawno „Daily Telegraph", w Szpitalu Chirurgii Plastycznej w Pekinie każdego roku zabiegom poddaje się... 500 aparatczyków, w tym około 200 z wyższej kadry partii komunistycznej.

– 20 procent moich klientów to przedstawiciele rządu. Mają 40 – 60 lat. Częściej niż kiedyś występują w telewizji, częściej pojawiają się publicznie. Chcą wyglądać młodziej – mówił gazecie chirurg Chen Huanran.

Najczęstsze zabiegi to redukcja zmarszczek poprzez wstrzyknięcie botoksu, a także korekcja powiek i brody. Tę ostatnią skorygował m.in. były gubernator Kalifornii i aktor Arnold Schwarzenegger (choć nie brak spekulacji, że wstrzykiwał też botoks). O zabiegi upiększające podejrzewa się także prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego i choć on sam nigdy tego nie potwierdził, plotki na  ten temat wywołały w 2008 roku prawdziwy boom na operacje plastyczne wśród Francuzów. Botoks miał wstrzykiwać sobie też były prezydent Francji Jacques Chirac, a także były prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva oraz były demokratyczny kandydat na prezydenta USA John Kerry.

Nie każdy otwarcie przyznaje się do operacji. – Klientów przywozimy do kliniki w nocy, gdy szpital jest już zamknięty i nikogo nie ma w środku – opowiadał o chińskich prominetach dr Chan.

Swoich zabiegów nie ukrywa za to premier Włoch. – Jestem szczęśliwy, że poddałem się takiemu bólowi. Myślę, że powinienem być brany za przykład. Czuję się młodszy o 25 lat – mówił w 2004 roku Silvio Berlusconi, wówczas 68-latek, po zabiegu przeszczepu włosów. Operacja jednak chyba nie bardzo się udała. Ostatnio premier wywołał konsternację, gdy okazało się, że jednego dnia został sfotografowany z bujnymi włosami, a dwa dni później ze znacznie przerzedzoną fryzurą.

– Barwa głosu, kształt nosa, a nawet uszu, może mieć wpływ na decyzje wyborcze obywateli, których niewiele obchodzi program polityczny. Politycy doskonale o tym wiedzą. Dlatego ci, którzy poprawiają swój image, zdobywają punkty – mówi „Rz" Zbigniew Nęcki, psycholog z UJ.

Jak napisał „New York Times", nie bez przyczyny William Howard Taft (1909 – 1913) był ostatnim grubym prezydentem USA (145 kg), a Dwight D. Eisenhower (1953 – 1961) ostatnim łysym.

Przywódca brytyjskiej Partii Pracy ogłosił, że podda się operacji nosa, by poprawić brzmienie swojego głosu. Tak doradzili mu specjaliści od wizerunku w mediach, którzy zgodnie stwierdzili, że Ed Miliband podczas publicznych wystąpień „skrzeczy", a nawet „warczy".

– Już dawno powinien to zrobić, zanim w ogóle wystartował w wyścigu o przywództwo w partii – przyznał jeden z laburzystów. Ed Miliband stanął na czele Partii Pracy we wrześniu ubiegłego roku. Od tamtej pory skrzeczący głos nieraz wytykali mu wyborcy i dziennikarze. Ci ostatni w prywatnych rozmowach skarżyli się, że Milibanda czasem trudno zrozumieć. „On brzmi jak Jaś Fasola" – napisał jeden z internautów na stronie „Daily Mail".

Pozostało 81% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021