Z propozycją przyjęcia takich przepisów wystąpiła grupa deputowanych. Chcą, by wykorzystywanie w celach seksualnych bliskości fizycznej wymuszonej przez ścisk w metrze, autobusie czy na koncercie było traktowane jako przestępstwo, a nie jako uchybienie. Szefowa Izby Deputowanych Alejandra Sepulveda, jedna z inicjatorek ustawy, twierdzi, że molestowanych w tłoku było 95 proc. Chilijek. Ofiarą erotomanów padają zwykle młode kobiety i nastolatki, które wolą wysiąść, niż wszczynać alarm.
Aby zachęcić Chilijki do reagowania na takie napaści, zorganizowano kampanię pod hasłem „Podnieś głos, jeśli cię nie szanują". Minister ds. kobiet Carolina Schmidt zachęcała do tego, rozdając w Santiago ulotki i prosząc rodaczki, by nie pozwalały się bezkarnie napastować. Wzywała też przechodniów do okazywania solidarności ofiarom. Ktoś musi przecież zatrzymać sprawcę do przybycia straży czy policji i zeznawać jako świadek. Za udowodnione molestowanie w miejscu publicznym grozi teraz grzywna (do 320 dolarów). Nowa ustawa przewiduje posłanie agresora do więzienia nawet na pięć lat.
Ofiarą maniaków padają młode kobiety i nastolatki, które wstydzą się o tym mówić
Niektóre kraje latynoskie już wcześniej podjęły środki, by rozwiązać ten problem. W Meksyku i Brazylii kobietom dano do dyspozycji w godzinach szczytu specjalne, „różowe" autobusy i oddzielne wagony w metrze. Odkąd w Meksyku za obmacywanie kobiet w miejscach publicznych grozi kara do siedmiu lat więzienia, liczba skarg spadła o 75 proc.
Problem z trzymaniem rąk przy sobie mają nie tylko Latynosi. Japonia ogłosiła zero tolerancji dla takich zachowań dziesięć lat temu. Osobne wagony metra dla kobiet w godzinach szczytu (wtedy dochodzi do 60 proc. przypadków molestowania), kamery, policjanci w cywilu wśród pasażerów, kampanie informacyjne nie powstrzymały jednak seksualnych maniaków. Sondaże wciąż pokazują, że 70 proc. uczennic było co najmniej raz molestowanych w środkach transportu publicznego. Popularne jest robienie telefonami komórkowymi zdjęć pod spódniczkami dziewcząt. Młodzi Japończycy skrzykują się nawet w Internecie, by grupowo molestować jadące do lub ze szkoły nastolatki.