Obama już wcześniej miał konto na Twitterze, ale wysyłaniem wiadomości zajmował się jego sztab. – Mam zbyt niezgrabne kciuki, żeby pisać coś w telefonie – tłumaczył się jeszcze dwa lata temu grupie chińskich studentów. Wizja ciężkiej walki o reelekcję przekonała go jednak do zmiany zdania.
– Ludzie używają Twittera, ponieważ chcą słyszeć nowości od osoby, którą śledzą, a nie od jej sztabu – przekonywał AP Tim Tagaris, dyrektor ds. nowych mediów w Service Employees International Union.
Również inni eksperci przekonują, że wiadomości pisane osobiście przez prezydenta pomogą zwiększyć ich wiarygodność i przyciągnąć nowych sympatyków. Umożliwią też Barackowi Obamie bardziej bezpośredni kontakt z internautami, co może się przełożyć nie tylko na głosy w wyborach, ale także na pieniądze, prezydentowi łatwiej będzie bowiem teraz prosić np. o datki na kampanię wyborczą.
Obamę na Twitterze śledzi już ponad 8,6 miliona osób. Do tego liczba jego sympatyków ostatnio szybko rośnie. Niewykluczone więc, że wkrótce amerykański prezydent pobije wynik Lady Gagi, której tweetterowe wiadomości przegląda aż 11 milionów osób.
Na razie prezydent nie znajduje zbyt wiele czasu na tworzenie 140-znakowych informacji. W niedzielę wysłał jednak do fanów krótkie życzenia z okazji Dnia Ojca (obchodzonego za oceanem nieco wcześniej niż w Polsce). „Bycie ojcem jest czasem moją najtrudniejszą pracą, ale daje też ona najwięcej satysfakcji. Wszystkiego dobrego z okazji Dnia Ojca" – napisał Obama.